Moi oglądają właśnie Harrego Pottera, toż to piątek dzisiaj. Ja po odśpiewaniu cowieczornego Poszła Misia do przedszkola mam już wolne - najmniejsze dziecię śpi. Powinnam jeszcze coś porobić, ogarnąć, ale mam to w nosie, nie chce mi się :) Przecież jak zacznę szurać/burać, hałasować Mała może wstać, a tego oj! byśmy wszyscy nie chcieli. Nie w piątkowy wieczór z Harrym :) Wymyśliłam zatem jako robotę zastępczą - wklejanie zdjęć z dzisiejszego spaceru. Włóczyliśmy się bowiem po lesie - ale innym niż zawsze - obcym - w sensie nie naszym sąsiedzkim. Kilkanaście ścieżek w nim dziś złaziliśmy, a kilka w nadplanie, bo lekko się zgubiliśmy. Choć nie - nie zgubiliśmy - co najwyżej skręciliśmy w bok, ale tylko po to, żeby pooglądać las z innej perspektywy - tak rzekłby mój mąż - który uczestnikiem wycieczki jak najbardziej był :))) (dostanie mi się za to :))) (ha, ale jutro dobry obiad, więc się nie obrazi :))) Nasz las ulubiony - mamy taki kilka kilometrów od domu, do którego jeździmy głównie zimą, z uwagi na mniejsze ryzyko złapania kleszczy - jest dużo ładniejszy. Ten obcy już taki ładny nie jest. I stwierdziliśmy to wspólnie, tak jak teraz razem siedzimy na kanapie z Harrym i przekąską do oglądania Harrego niezbędną.
Nie nasz las zapisany na zdjęciach
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za komentarze :-)