czwartek, 21 grudnia 2017

To miejsce




     W sumie to nawet nie wiem czemu, ale bardzo polubiłam to miejsce. Ilekroć jadę do pobliskiej masarni, zatrzymuję się chwilę przed nią - w tym właśnie miejscu - i robię zdjęcia. Dużo zdjęć. Fotografuję po raz kolejny te kilka drzew, zarośla i pole w tle. Podoba mi się ten zakątek i to, jak się zmienia. Za każdym razem - w zależności od pogody, światła, pory roku i innych takich - wygląda trochę inaczej. Jestem ciekawa go wiosną, gdy urośnie zasiane wokół ziarno :) No tak, ale ja zamiast o zbliżających się świętach, to o krzakach tutaj wypisuję. Wy gotowi na gwiazdkę, bo ja jeszcze w polu (tym tutaj? :)))









wtorek, 19 grudnia 2017

hu hu ha





Sceneria za oknem już nieco inna
przymroziło, pobielało, rozjaśniało
no i dobrze w końcu święta idą.
My z Misieńką, jak zwykle po tych swoich ścieżynkach suniemy.
Wczoraj przy -5, policzki nam więcej niż lekko przyróżowiło.


 








Z naszych rozmówek Igorowych 
wczoraj
mamo, ile jest gwiazd na niebie, jakie duże, o coś spada
to pomyśl życzenie
ale to samolot leci
😃






niedziela, 17 grudnia 2017

Łyk świeżego powietrza




Plany, planami, a życie sobie.
W mijającym tygodniu, w którym powinnam funkcjonować na 200%, niemoc zdrowotna wyautowała mnie kompletnie. Mam nadzieję, że najbliższe dni będą już zupełnie inne. Dzisiaj, żeby nabrać trochę sił i odświeżyć głowę (dosłownie i w przenośni) poszliśmy na spacer. Był nam bardzo potrzebny. Jutro musi być lepiej. 




 


 








czwartek, 7 grudnia 2017

Wszystko na opak





Dzisiaj u mnie taki dzień, w którym nic nie idzie, jak powinno.
Ani w sprzątaniu, ani gotowaniu, po prostu jakieś nieporozumienie.
Wczorajsze pierniki też nie za bardzo mi wyszły. Twarde są jak kamień.
Da się je jeszcze uratować? Ma ktoś jakiś pomysł, bo pracy i produktów szkoda?


 








wtorek, 5 grudnia 2017

Ruszamy z ciasteczkami




Zaczynamy piec ciastka.
Szanse, że uchowają się dłużej niż kilka godzin są praktycznie żadne.
Dzisiaj z przepisu na ciasto kruche słodkie (termomix) powstało kilkanaście bałwanów i parę gwiazdeczek :))

 P R Z E P I S
100 g cukru zmielonego na cukier puder / 200 g masła / 1 jajko / 370 g mąki / 2 łyżeczki proszku do pieczenia / szczypta soli  trochę cukru waniliowego

Ja daję mniej cukru, a z braku dostatecznej ilości zwykłej mąki, dorzuciłam dzisiaj 200 g kukurydzianej.


Szkoda, że internet nie przewodzi zapachu, pięknie pachnie w całym domu do teraz.





A tu już upieczone :)

 


 



Zdjęcia robiłam z Misieńką na ręku.
Pomagała, jak mogła




poniedziałek, 4 grudnia 2017

O niebie, Misi rozumku i jej skarpetach





    Kolejny już wpis zaczynam zdjęciami nieba. Nieba widzianego z okna w pokoju syna. Kiedy ogarniemy się rano i wspólnie przebrniemy przez poranny chaos, dzieciaki wyjdą (wybiegną, bo późno!) do szkoły, Misia umyta po samodzielnie zjedzonej kaszy (patrz: grzebaniu rękoma w miseczce pełnej kaszy, gdy ja z tej to miseczki karmię ją w danej chwili ową kaszką) jakoś odruchowo zerkam przez okno. Zobaczyć, jakie niebo dziś mamy, bo często tak pięknie pomalowane jest kolorami, od różu po ciemny granat, że można stać i patrzeć na nie (lub w nie) bez końca - choć zmienia się tak szybko, że zanim zdążę wziąć aparat i iść do pokoju Igora, wygląda już inaczej. Mówię wczoraj do Oli po południu, zobacz jak cudne jest niebo. Stałyśmy właśnie w kuchni, próbując nie podjadać słodkości. Ola popatrzyła No normalne, nie pojmując nad czym ten mój zachwyt, a w oczach widziałam te jej Serio, mamo. No tak już mam: widzę i podziwiam, i doceniam, że podziwiać mogę :) A te wczorajsze niebo było tak delikatnie pastelowe :)  Śliczne :) Zdjęcie córcia cyknęła na moją prośbę :) No dobra - prośbę z nutą rozkazu, bo wyczuwałam opór :) I żebym nie "zrzędziła" później - to cytat - niebo po raz kolejny zostało "obcykane":) 



3 grudnia 2017, niedziela, godz. 15.00


4 grudnia 2017, poniedziałek





to zdjęcie zrobiłam dzisiaj z Oli pokoju w godzinach popołudniowych


💛



Igor zadał mi dziś pytanie:
Mamo, chciałabyś żeby Misia miała już rozum?
Synuś, ale Misia ma już swój rozumek.
Igor patrzy na małą, jak próbuje poradzić sobie z zabawką i utrzymać się przy tym na nóżkach.
Ale taki normalny, bo ma, ale chyba malutki.
Jakoś tak z Kubusiem Puchatkiem skojarzyła mi się ta scenka.


Misia w skarpetkach chodzi tak jak My.
Albo ledwo trzymają się na stopach (chwilę), albo nie ma ich w ogóle.







niedziela, 3 grudnia 2017

Spacerowaliśmy wczoraj :)







 

 

 

 

 

 

 

  

 

  
 

 







Jesień, a jakby zima.
No i dopadło nas przeziębienie. Duże przeziębienie.
Na razie u Misieńki, choć czuję, że sznureczkiem pójdzie po wszystkich.
Wczorajszy spacer był chyba ostatnim w najbliższych dniach.
Czeka nas siedzenie w domu, a tu urodziny dwóch córek za pasem
Ech, ...