poniedziałek, 30 kwietnia 2018

Kwiecień na finiszu . . . podsumowanie miesiąca





     No tak, jest prawie 22.00, moje najmniejsze, ale najbardziej absorbujące dziecię zasnęło właśnie przed chwilą, a ja zasiadam dopiero, żeby skrobnąć kilka słów na koniec miesiąca. Kwiecień, jak to kwiecień, poprzeplatał trochę zimy, trochę lata, trochę dni roześmianych i trochę tych smutniejszych. Generalnie był jakiś męczący. Niby nic takiego się nie wydarzyło (na szczęście!), ale jakoś brnęliśmy przez te kwietniowe dni i brnęliśmy, w sumie to cieszę się, że za chwilę maj. Już samo słowo maj brzmi jakoś tak optymistycznie. Wyczytałam gdzieś, że łacińskie majus oznacza miły lub radość i to by się zgadzało :) Jesteśmy po egzaminie gimnazjalnym Oli a przed nami komunia Igora. Zaczęliśmy już lekkie przygotowania do tej uroczystości, na razie porządkowe :) w domu i wokół domu (wokół domu od soboty trwa akcja CHWAST, taka z nosem przy ziemi i na kolanach, choć dzisiaj od motyki uwolniła mnie burza, która co prawda przeszła bokiem, ale popadać - popadało uczciwie). Ciężko jest mi się ogarnąć ze wszystkim, tak jak bym chciała, bo Misieńka ma zawsze inne plany co do tego, jak nasz dzień ma wyglądać, ale damy radę!!! Gdyby nie pomoc Oli (różnica między moimi dziewczynami to 14 lat), dawno bym już poległa, a tak ... ja miałam dzisiaj wychodne do ogrodu :), a Ola z Igorem przypilnowali Miśki i jeszcze zapodali na kolację upieczone przez nich burgery z kotletem gryczanym. Mogę tak częściej :))) Chcę, chcę, chcę !!!!! Nawet z tą motyką i tym nosem przy ziemi :)))  



Gdańsk, Ola z grupą znajomych po egzaminie gimnazjalnym


Mazury, okolice Węgorzewa, drugi dzień Świąt Wielkanocnych


W drodze powrotnej do domu, koło Bartoszyc bodajże, pełnia


Misia w kościele koncertuje po swojemu, więc już kolejną niedzielę robimy kółka wokół kościoła


A czemu jajka? Nie wiem, ... tak dla jaj???





niedziela, 29 kwietnia 2018

Paletowe DIY




     Ola ze swoimi dwiema przyjaciółkami postanowiła dziś podziałać kreatywnie (tak przy niedzieli:), a że na podwórku akurat leżała paleta, więc ... Tzw. robótki ręczne zajęły im ok. 3 godzin i powstał RABATNIK - jak to określiły dziewczyny swoją paletę po obróbce. Rabatnik powędrował do mamy jednej z dziewczyn, a mojej przyjaciółki. Ja jestem następna w kolejce, obiecane mam, teraz tylko muszę poczekać na wenę twórczą dziewczyn :)








sobota, 28 kwietnia 2018

Śmigamy po ogródku




Dziś dzień pod znakiem łopaty, grabi, łopatki i setek nasionek, które już w ziemi.
Działamy w ogrodzie :)


Wiśnia w rozkwicie.









piątek, 27 kwietnia 2018

Bunkry w Mamerkach k. Węgorzewa / Mazury



   




     Oj Adam lubi łazić po takich rzeczach, ja już niekoniecznie. W wielkanocny poniedziałek, zanim ruszył w drogę powrotną do domu, zatrzymał się w Mamerkach, a po co, to zaraz się domyślicie. O Mamerkach słyszeliście na pewno, chociażby wtedy, kiedy mówiono w mediach o legendarnej Bursztynowej Komnacie. Poszukiwano jej ostatnimi czasy właśnie tam - w mazurskich lasach w tej niewielkiej wiosce o wdzięcznej nazwie Mamerki, która nie ma żadnego mieszkańca. Liczono, że w fundamentach jednego ze schronów z czasów II wojny św. istnieje nieznane dotąd pomieszczenie - i, o ile nie jest to sama Bursztynowa Komnata, to być może Niemcy ukryli tam inne skarby. Poszukiwana okazały się bezowocne, ale przedwczoraj znalazłam informację, że w Mamerkach wykonano z wielką dokładnością replikę pomieszczenia Bursztynowej Komnaty (ok. 60 m² ekspozycji), którą zwiedzać będzie można już od maja tego roku. 
     Nazwa miejscowości Mamerki związana jest z jeziorem Mamry, a więc wiecie już, że jesteśmy na Mazurach, tak ok. 8 km od Węgorzewa, czy 22 km od bardziej znanego Giżycka. Mamerki to osada leśna, gdzie oprócz kompleksu niezniszczonych bunkrów niemieckich i sporej liczby baraków, po których pozostał tylko w niektórych miejscach zarys fundamentów - innych współczesnych zabudowań nie uświadczymy. Dawniej Niemcy nazywali ten rejon Maurenwald. Organizacja Todta (niemiecka organizacja powołana w 1938r. do budowy urządzeń wojskowych) postawiła tu w latach 1940-1944 około 250 obiektów, w tym 30 żelbetonowych schronów o ścianach grubości 7m., angażując do prac ok. 2000 robotników przekonanych, że budują jakąś tajną fabrykę chemiczną. Cały kompleks otoczony był zasiekami z drutu kolczastego, a bezpieczeństwa strzegły 4 wartownie. Te leśne militarne miasteczko, w pełni samowystarczalne w czasie wojny, stanowiło Kwaterę Główną Niemieckich Wojsk Lądowych dla 40 najwyższych generałów i 1500 oficerów i żołnierzy Wermachtu. Mamerki stały się wojskowym centrum dowodzenia akcji zbrojnej, jaką był atak Niemiec na ZSRR 22 czerwca 1941r. Wyczytałam, że w sierpniu tegoż roku przybył tu sam Adolf Hitler z Mussolinim (wg niektórych źródeł Hitler był w Mamerkach trzy- lub czterokrotnie). Niemcy opuścili Mamerki 23 stycznia 1945r. bez walki. Nie zdążyli wysadzić schronów, jak zrobili to w Wilczym Szańcu w Gierłoży.
    Zauważyliście na zdjęciu nr 1 napis U-BOOT. Legenda głosi, że Niemcy zamierzali w Mamerkach stworzyć stocznię remontującą, a może i produkującą U- BOOTY, czyli niemieckie okręty podwodne. Wg niektórych to schrony o nr 11 i 12 mogły być tajnymi halami fabrycznymi, a to ze względu na swoje ogromne rozmiary (21m x 13m). Okręty zamierzano wedle legendy transportować Kanałem Mazurskim na Bałtyk. No właśnie ... Kanał Mazurski. Budowę tego sztucznego szlaku wodnego Niemcy rozpoczęli w kwietniu 1911r., wstrzymali zaś trzy lata później w 1914r. po wybuchu I wojny św. Prace nad kanałem ponownie wznowili w 1934r. (w czasach III Rzeszy kanał był obiektem tajnym, nie znajdziemy go na żadnych niemieckich mapach topograficznych). Inwestycję przerwali w 1942r. i już nigdy do niej nie powrócili. Kanał Mazurski zaczyna się w Mamerkach i wychodzi z jeziora Przystań, będącego zatoką Mamr. W zamyśle budowniczych miał połączyć Wielkie Jeziora Mazurskie przez Łynę z Morzem Bałtyckim i służyć do transportu drewna, zboża, torfu oraz innych materiałów. Myślano też o wykorzystaniu go do produkcji energii elektrycznej, z czego ostatecznie zrezygnowano. Czy coś z legendy o U-bootach i budowie Kanału, by móc je dostarczyć na Bałtyk, jest prawdą? Teoretycznie nie, gdyż przeczą temu wymiary śluz 45 x 7,5m i głębokość ok. 2m. Łączna długość kanału to ponad 51 km, w tym 22 km na terenie Polski. Ma 10 niedokończonych śluz, z czego 5 w naszym kraju. Jedyna w pełni czynna śluza znajduje się w Gujach.
     Generalnie Mazury i osada Mamerki (jako ich malutka cząstka) to kawał niezwykłej, choć trudnej historii. Można by pisać jeszcze o nieznanym Pozezdrzu i kwaterze Himmlera, znanej Gierłoży i kwaterze Hitlera, ale to już nie dziś. Poniżej jest kilkanaście zdjęć, które pokazują tylko niewielki wycinek tego, co w Mamerkach zobaczyć można. Odsyłam Was na stronę tutaj, gdzie znajdziecie przydatne informacje.








 

 




















wtorek, 24 kwietnia 2018

Mazury




     No tak, na innych blogach i ig wiosna w rozkwicie, a ja w tyle i to mocno (zdjęciowo nie wyszłam jeszcze z zimowych krajobrazów :) Zamieszczam poniżej kilka fotek z drugiego dnia świąt wielkanocnych, a wtedy ani kolorowo, ani wiosennie nie było. Te kilka fotek jest mazurskich (nie!, nie pisankowo-kurczakowych) i sorki, że tak późno, ale nim się obejrzałam, tydzień śmignął za tygodniem :) Postaram się być systematyczna, choć czas i Misia!!!!! pokaże, czy słowa uda się dotrzymać.






 









a te tory prowadzą do ... w jednym z kolejnych wpisów o bunkrach w Mamerkach