Świat za oknem dzisiaj wygląda zupełnie inaczej aniżeli wczoraj. Jeszcze kilka godzin wcześniej więcej mieliśmy z wiosny niż zimy (tej zimy :), ja zaś zastanawiałam się, czy wiszące u nas od świąt dziergane gwiazdki to jednak nie przegięcie. Ba miałam nawet ochotę zaścielić jeszcze obrus w choinki, ale wkraczająca do nas wiosenna pogoda skutecznie mnie wyhamowywała. Bo gdzie choinki, jak dookoła to zima niekoniecznie. Ha, do dzisiaj. Kiedy zeszłam rano zrobić Misieńce butelkę mleka, za oknem BYŁO BIAŁO. Rzekłabym - puchowo. Fajnie. Świeżo. Przyroda jednak wariuje, jadąc dziś do tzw. miasta widziałam żurawie, faktycznie już są, tylko co teraz, jak ściśnie mróz? Słyszałam (nie widziałam), że pojawiły się też bociany. Poniżej zamieszczam zdjęcia ze wczoraj (troszkę bieli też tu jest, mimo wczorajszej wiosny). Muszę się śpieszyć z ich wklejaniem, bo istnieje ryzyko, że to co na zewnątrz, a co na zdjęciach - to będą za chwilę dwa odrębne światy :) Widzimy się w niedzielę w ... lesie. Do jutra :)
PS Poprosiłam Olę, żeby przyniosła mi do prasowania obrus w choinki. Postawię na nim doniczkę z białą prymulką, bo mam od kilku dni. A co tam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za komentarze :-)