wtorek, 29 marca 2016

Wychodne



Dostaliśmy dziś od dzieci prezent, tzw. wychodne.
Skorzystaliśmy, i owszem, i prosimy o częściej.
Rodzice.



 


:-)
a to koleżanka z Parku Oliwskiego (z wczoraj)





czwartek, 24 marca 2016

Dzień jakiś taki nie taki




     Dziwny był dzisiaj ten dzień. Jakiś taki rozmemłany, rozedrgany, przez chwilę nerwowy. Rankiem zaplanowałam sobie dość dużo, a zdziałałam niewiele. Zgodnie jednak z obietnicą (którą sama sobie złożyłam pewien czas temu) nie napinam się na siłę. W sumie jak nie dziś, to pewnie (może?) jutro. Popołudniu mnie naszło i "poleciałam" aparatem po kwiatach "jednorazówkach". Nazywam je tak ze względu na krótki okres ich żywotności. Chwilę pocieszą oczy i nim się człowiek spostrzeże, już trzeba je zastąpić innymi. W tym roku kupuję przeważnie żółte, czasem wkradnie się tylko jakiś nieżółty odmieniec. Po Wielkanocy "przerzucam się" na inny kolor. Czuję pierwsze oznaki żółtego przesytu. Jutro postaram się coś upiec, dla mnie to przeogromne "coś" i nie przychodzi mi łatwo. Mój małżonek już dzisiaj poddał w wątpliwość efekt końcowy (choć jeszcze nie było początku), mam nadzieję, że w sobotę będzie mnie musiał za to przeprosić. Więc ... mikser w dłoń. Do jutra ;-)



 

 

 



 


 






piątek, 18 marca 2016

A tak wpadam na chwilkę




Dzisiaj wielkanocną drużynę zaliczył królik.
Wygląda na zadowolonego z tego faktu :-)


*********


Nasza E. stwierdziła, że na zdjęciach wyglądają dużo lepiej, 
niż w wskazuje na to ich stan faktyczny. Miło mi!



Co tam u Was słychać "w środku"? Czy już wiosna?





PS
Muszę to napisać :-)
przed chwilą E. pyta moją Olę:
Ola, umiesz robić dobierańca?
Na co Ola: 
Nie, umiem tylko dla konia na ogonie.


Właśnie się czeszą.






wtorek, 15 marca 2016

Niech już przyjdzie, niech już trwa




     Wiosna oczywiście. Niech wniesie w codzienność trochę świeżej zielonej energii, bynajmniej ja potrzebuję jej w ogromnych dawkach. Po burych (bo nawet nie białych) zimowych miesiącach tęsknię za kolorem, a naszło mnie w tym roku na żółty. Czemu żółty nie wiem, tak normalnie to nie lubię tego koloru. Kwiaty, które zaczęłam znosić do domu, są żółte, świeczki - żółte, obrus - i owszem żółty. Wymyśliłam nawet, żeby kawałek ściany w korytarzu pomalować w intensywnie żółto-czarne pasy. Moi sugerują żebym się wstrzymała z szybką realizacją, bo całkiem możliwe, że mi za chwilę przejdzie, a ściana cóż - będzie biła po oczach - żółcią. Do tego na przeciwległej ścianie zamarzył mi się odmalowany farbą kredową dość spory prostokąt, który "robiłby" za tablicę do codziennych zapisków. Myślę, że taki zestaw pasiasto-prostokątny dobrze by współgrał, choć moi i tu zalecają głęboką rozwagę :-) Z żółtym pozdrowieniem UDANEGO DNIA!!! I niech Wam żółto w duszy zagra, cokolwiek ma to oznaczać!!!
       

Wiosnę przyniosłam sobie ze sklepu, bo na zewnątrz coś z nią kiepsko.
Myślicie, że za 6 dni cokolwiek się zmieni w wiosennym temacie?




Na pewno :-)
Tylko niech już przyjdzie, niech już trwa.





sobota, 12 marca 2016

Każdy koń marzy o takim folwarku




Dziś o Pałacu i Folwarku GALINY
z cyklu "Widziane gdzieś po drodze"




     Najważniejsze, że były tam konie, dużo koni, i do tego jakie piękne. Odwiedziliśmy Galiny, by nacieszyć oczy tym, co tak lubimy. Kiedyś czytałam o tym miejscu w "Werandzie country", ze zdjęć i z treści artykułu czułam intuicyjnie, że to takie "nasze klimaty". Nie myliłam się. Folwark w Galinach nas zachwycił. Mnóstwo zabudowań z pięknie czerwonej cegły, a do tego łąki, zadrzewienia, woda, zwierzęta i wisienka na torcie - pałac będący właśnie w trakcie odrestaurowywania. Taki wielki świat w cudownie swojskim wydaniu. Pałacu nie ma zdjęciach, niestety zabrakło nam czasu, ale z pewnością tam wrócimy. Ola ma obiecaną godzinkę jazdy konnej, a ona nam nie odpuści, skoro słowo się rzekło. A może tak w majówkę?
      Jeśli chcecie poczytać o Galinach, odsyłam do źródła tutaj.


~gospoda, obok stajnie~
obiad (i owszem) zjedliśmy w gospodzie, 
dopiero po :-) ruszyliśmy w tereny zielone


 




*********






 

 





~w oddali pałac~
uwierzcie nam na słowo, już jest magiczny, mimo że jeszcze (chyba) w remoncie




~jest też mini zoo~
 

 







po prostu chłonęliśmy to miejsce
cały kompleks jest bogaty w atrakcyjne zakątki
są konie!!! a co jeszcze?, 
zerknijcie na mapkę, którą dostaliśmy w gospodzie





*********
~mieć u stóp cały świat~
Igor na wyścigi z Talą zdobywał tę oto górkę, tuż za mini zoo ... i był drugi!




Hmm,   ...   cdn. 
:-)