czwartek, 31 maja 2018

Maj na finiszu . . . podsumowanie miesiąca



.




        Maj minął błyskawicznie, a do tego był bardzo intensywny. Sporo się działo. My mieliśmy gości, sami również gościliśmy się u innych. Wyjeżdżaliśmy wszyscy razem, ale też każdy osobno. Wyjazdy były i takie czysto dla przyjemności, i z obowiązku, bo do pracy. Ostatnie dni zaskoczyły wszystkich temperaturą, jest w tej chwili tak gorąco, że nie idzie wytrzymać. Jeśli wierzyć prognozom pogody, to jeszcze nie koniec tropików, a co najgorsze, nie padało od dawna i wszystko schnie w oczach. Oceny w szkole prawie wyklarowane, papiery Oli do szkoły średniej złożone, teraz czekamy jeszcze na wyniki egzaminu gimnazjalnego. A te przydałyby się bardzo, bardzo, bardzo .... dobre, bo i progi w szkole marzeń - wysokie. Ach, zobaczymy. Zapraszam Was na krótki przegląd maja i jutro spotykamy się z ... czerwcem w ... Duisburgu (Niemcy) ☺️


Sezon spotkań przy ognisku został w pierwszych dniach maja otwarty!!! 



Znacie sękacza, ale takiego prawdziwego, robionego z ogromnej ilości jaj przez kogoś,
komu sekret i sztukę udanego wypieku przekazał jako swojemu następcy ktoś ze starszego pokolenia?
U nas sękacz zagościł, jak przy każdej ważnej rodzinnej uroczystości, na komunii Igora.
O to, by zawsze był, kiedy trzeba, dbają dziadkowie z Mazur.



Wielki dzień, I Komunia Św. Igorka

 



No tak, KONIE, fascynacja od dawna i chyba na długo jeszcze. 





.
Rzec by można zielono mi, ale maj przyprawiał o kolorowy zawrót głowy.

 



Zakupy w Lubianie. Zawsze wracam z czymś.
Tym razem były to naprawdę drobnostki za złotych kilka, ale i takie cieszą bardzo.




Produkt własny :) ogródkowy :) prosto z zamontowanej w tym roku folii.
No właśnie folii, tu na Pomorzu mówi się folia albo tunel. U nas Na Mazurach to foliak.




Truskawki zjedliśmy na wszelkie możliwe sposoby i te najprościej przyrządzone albo lepiej - prosto z koszyka,
były najsmaczniejsze. Nasze podwórkowe truskawki, spod brzozy :), jeszcze nie dojrzały.
Wczoraj wypatrzyłam dwie poziomki, Igor z Miśką skorzystali, zanim skorzystał któryś ze ślimaków.
Któregoś dnia zrobiliśmy mus truskawkowy z makaronem czekoladowym, dobre to było.
Czekamy z wypadem na truskawkowe łowy do rodzinki na Kaszubach, ale to dopiero w połowie czerwca.




Ogród, no właśnie. Mój wyrzut sumienia w tym roku. Nie mam możliwości ogarnąć go tak, jak bym chciała. Misieńka organizuje mi czas wedle własnego zamysłu, poza tym iście tropikalne upały w ostatnich dniach, skutecznie odstraszały od prac na zewnątrz. Dziwna jest ta pogoda. Tej wiosny mieliśmy i zimę dość ostrą (ostrzejszą niż w zimie) i lato gorące tak, że pewnie latem, tak gorąco nie będzie. Nie zdążyłam się nacieszyć tym, co zakwitło trochę za szybko i równie szybko przekwitło, bo pogoda nie sprzyja, aby wszystko szło swoim naturalnym rytmem, tak jak to kiedyś bywało. Te ostatnie lata są dziwne i naprawdę potrafią zaskoczyć. Póki co, cieszę się kwiatami w donicach i o nie dbam, jak należy :) Lubię od dziecka lwie paszcze i właśnie na nie zamierzam wymienić wybujałe i przerośnięte bratki w dwóch pojemnikach.

 

 

 

 

 





 




Plecak towarzyszył Oli przez cały maj - i nie był to plecak szkolny :)
Sporo wycieczek zadziało się w ciągu ostatnich tygodni.
Niemcy, Czechy, a teraz Bośnia i Hercegowina, Chorwacja, Czarnogóra.


Tu w Berlinie.




A po tygodniu w Bośni i Hercegowinie :)


Zdjęcia z Bośni i Hercegowiny od Oli sprzed kilkunastu godzin, miasto Bihac





Tu ↓ w Chorwacji.






 


O Chorwacji będzie więcej już w czerwcu ☺️



Adam przejechał w maju kilka krajów - z przygodami, o których nie chcemy tu pisać.
Można by rzec, że Zakochał się w Szkocji,
wykorzystując tytuł popularnego programu  Zakochaj się w Polsce prowadzonego przez p. T. Bednarka,
który bardzo lubimy i oglądamy z ciekawością.


Szkocja przejazdem :)


















A tu zdjęcia od Igi. Nowa kocia gromadka zamieszkała na ich podwórku.






Gotowi na spotkanie z czerwcem?
Oby był łaskawy, prosimy ☺️