środa, 29 listopada 2017

Słów i zdjęć kilka - taki pomieszaniec z poplątańcem :)




     Witajcie Moi Drodzy. Dni płyną nam teraz wolno i spokojnie. Mam nadzieję, że ten stan będzie trwał, trwał i ... trwał. Dobrze jest, jak jest i zaklinam rzeczywistość, by błoga monotonia stała się codziennością. Zrywy i porywy są nam na tę chwilę niepotrzebne. Zwyczajność i brak zmian też są fajne.



#
25 listopad, sobota, poranek



#
26 listopad, niedziela



#



W niedzielne popołudnie - koktajl z mango i mini chałeczki (wyrób własny :)
Oj, a potem ugotowaliśmy jeszcze tyle dobrych rzeczy.
Igor chce próbować nowych smaków, więc testujemy razem z nim różne zagraniczne owoce.
Co go naszło nie wiemy. W ogóle ma ostatnio wilczy apetyt, ale i rośnie chłopak w tempie ekspresowym.

Podaję Wam dwa przepisy.
Może zechcecie wypróbować.
📌

1 INDYK W PRZYPRAWACH
   na 1 kg mięsa (najlepiej udziec)
   ➝ 5 ząbków czosnku
   ➝ 2 łyżeczki soli
   ➝ 2 łyżeczki musztardy
   ➝ 2 łyżeczki miodu
   ➝ 1 łyżeczka papryki słodkiej
   ➝ 1 łyżeczka papryki ostrej
   ➝ 1/2 szklanki oleju
   ➝ 5 śliwek suszonych
   ➝ sok z 1/2 cytryny

   Czosnek rozgnieść praską i wymieszać z solą. Dodać pokrojone w kostkę śliwki, musztardę, miód sok z cytryny, paprykę i olej. Wymieszać. Do miski na dno wylać część marynaty, włożyć mięso, polać je resztą marynaty. Włożyć na 24 godziny do lodówki. Piec w temperaturze 180-190 stopni. Robiłam - nam smakowało. Kolejnym razem dorzucę do marynaty trochę startego imbiru. Nie wiem, czy nie zepsuję smaku, ale spróbuję.


2 KARKÓWKA Z SOKIEM Z ANANASA I ŻURAWINĄ

   Karkówkę pokroić w grubsze plastry, które następnie trzeba posolić, popieprzyć, posypać papryką. Podsmażyć z obu stron na gorącym tłuszczu. Do naczynia żaroodpornego wlać trochę oleju na dno. Pokroić białą część pora w krążki i wyłożyć nim dno naczynia. Na to ułożyć podsmażoną karkówkę. Mięso posypać żurawiną i podlać 1/2 lub 3/4 szklanki soku z ananasa. Piec w temperaturze 180-190 stopni przez ok. 1,5 godziny. Z tego przepisu jeszcze  nie korzystałam. Mam zamiar zrobić tę karkówkę na święta.


   
 #

Spacerujemy z Misią sporo, dzisiaj zmarzliśmy nieco i mam nadzieję, że nie skończy się to katarem. 
Fotografuję podczas spacerów. Często tylko spojrzeniem, czasami aparatem :)
Staram się szukać dookoła obrazów, które można ująć w konkretny kadr.
Dużo zatrzymuję w pamięci.


 

 

 

 

 



#
Do zobaczenia w Lubianie.







środa, 22 listopada 2017

Jest dzisiaj . . .




     Co tam u Was słychać? Ja zaczynam powoli myśleć o świętach: co ugotuję, w jakie ozdoby przyodzieję dom, w jakich zakupach pomogę Mikołajowi, a w których go wyręczę :) Aura za oknem sprzyja przedświątecznym przymiarkom. Wczoraj lekko przymroziło, a dzisiaj od rana delikatnie prószy. Świat za oknem jest lekko zamglony, cudnie eteryczny i przez to nieczytelny do końca. Lubię tak! Właśnie tak! Usłyszałam dzisiaj nową piosenkę Ani Wyszkoni. Jechałam akurat samochodem i utwór ten tak pięknie wpisywał się w nastrój tworzony od rana przez pogodę. Pełen melancholii. Melodia cudna, słowa również (puściłam sobie właśnie na You Tube). Oj, rozmarzyłam się, a tu rzeczywistość puka ... do kuchni :) ... i wzywa Misiowym głosem :)





Ania Wyszkoni
Mimochodem

tyle z życia dziś masz
tyle masz
ile sam pozwolisz życiu sobie dać
cały świat
mimochodem
daje ci o sobie znać
tyle z tego dziś masz
tyle masz
ile sam dla siebie chcesz od życia brać
cały świat
coraz mocniej
daje ci o sobie znać każdego dnia














poniedziałek, 20 listopada 2017

Coś w temacie śniegu drgnęło :)





     Spadł dzisiaj śnieżek. Śnieg to nie był, tylko śnieżek. Taki delikatny, nieśmiały jeszcze ✵ ale ważne, że się pojawił ✵ już, nareszcie, w końcu ✵ chociaż na minutkę ✵ bo topniał szybciej, niż dotykał powierzchni, na którą spadał ✵ nie zdążyło się zrobić biało. Im więcej płatków sypało, tym jakoś weselej mi się robiło. Po wczorajszym paskudnym pogodowo dniu, dzisiejszy śniegżek był, jakby to napisać - orzeźwiający. Ubrałam Misieńkę, bo chciałam jej pokazać to nowe dla niej zjawisko, ale zanim wyszłyśmy na podwórko, było już po wszystkim. Mimo to pobrnęłyśmy polnymi ścieżkami, w błocie, z nadzieją, że ta listopadowa szaruga to już niedługo. Robiłyśmy wszystko, żeby tylko nie stracić tej ożywczej energii - śnieżkowej :) I się udało.



20 listopad, poniedziałek




 




Nasze okolice 🏡







niedziela, 19 listopada 2017

Godzina wolnego




     Uprosiłam dzisiaj Olę, żeby przypilnowała Misi i zafundowała mi tym samym godzinę wolnego. Łatwo nie było, ale przekonać się dała, a ja pojechałam w swoje stałe miejsce do fotografowania. Lubię akurat to miejsce, więc i kadry stamtąd przewijają się co rusz w którymś poście. 🌳🌲 Do godziny wolnego doliczyłam sobie 15 minut i w studenckim kwadransie się zmieściłam :)



 
 


 














piątek, 17 listopada 2017

O sukienkach, porannym pędzie, pizzy z ogniem (zimnym) i późniejszym spowolnieniu





     Misię lubię w sukienkach. Choć sama strojna nie jestem i często wyglądam beznadziejnie, Misię akurat lubię ładną. Sukienek mamy sporo, może mniej niż w 27, jak to było w jednym z filmów, ale jednak sporo. Większość to prezenty, choć sami też wyszukujemy tanich perełek. Okazji do wielkich wyjść specjalnie nie mamy, więc Misia strojna chodzi na co dzień. Gdy ja próbuję jak zawsze ogarnąć to, co ogarnąć trzeba i wyglądam przy tym czasami, jak wyglądam - Misieńka w kolejnej kiecce zerka na mnie z łóżeczka. Pierwsza próba zrobienia Misiowej fryzury już była - jak najbardziej. W zamyśle miał powstać malutki kucyk, no ale nie wyszło jeszcze. Spineczka też utrzymuje się przez około pół minuty. Skarpety z nóg znikają w okamgnieniu, nie zdążę założyć drugiej skarpety, gdy pierwszej już dawno na stópce nie ma. Wszystkie nasze dzieci tak miały, śmiejemy się, że to taka rodzinna przypadłość - po domu na bosaka. O dziwo, Misi nie drażni czapka, nie ma problemu, ani z jej wciśnięciem na główkę, ani z utrzymaniem na tej główce tyle czasu, ile trzeba.💗💗💗Aktualnie na czole malutkiej pojawiła się mała (nie, no spora) nie-ozdóbka, będąca skutkiem bliższego spotkania z krzesłem wiklinowym. Zamierzone upiększenie do żadnej z sukienek to nie jest :) A trzeci ząbek tuż, tuż.


 



Rankiem, próbując ogarnąć chaos, który tworzy się mimo licznych prób wzajemnego zdyscyplinowania się, zerkam "tak w biegu" przez okno. Słońce pięknie wschodzi - i zawsze inaczej. Jakież cudne są wtedy widoki na niebie, z minuty na minutę inne. Często za naszym płotem, zanim na dobre ruszy dzień i związany z nim hałas, pożywienia szukają sarny. Zazwyczaj są dwie. Wyczuwają jakimś swoim siódmym zmysłem, że stoję i patrzę, podnoszą wtedy z reguły głowy, zerkają na mnie ułamki sekund i dopóki się nie ruszę - na ogół po to, żeby zrobić zdjęcie - spokojnie "badają" teren.


15 listopad 2017, środa








Kiedy mój małżonek robi pizzę, jestem zwolniona z robienia obiadu. Nikt z nas nie robi takiej dobrej, jak on. Adam jest odpowiedzialny za ciasto, metodą prób i błędów pozmieniał proporcje w podstawowym przepisie i wychodzi teraz naprawdę przepyszna. Jak jesteśmy z Olą w kuchni, to ja kroję składniki do pizzy, a Ola wykłada ciasto na blachę. Taki to mamy swój wewnętrzny podział pizzowych obowiązków :) Igor jest odpowiedzialny za ... zjedzenie, a Misia, no cóż ... na razie może tylko popatrzeć.


16 listopad 2017, czwartek


Igor uwielbia zimne ognie ( zakupiliśmy do pizzy :)). Miśka za to strasznie się ich boi.






Godziny popołudniowe różnią się u nas od godzin porannych. Zdecydowanie spowalniają swój pęd. Czas płynie jakby ciszej i spokojniej (choć oczywiście - nie zawsze tak jest). Sporo z Misieńką wtedy spacerujemy, o ile nie pada i nie wieje jakoś przeraźliwie, czy też jakieś inne "turbulencje" nam nie przeszkodzą w codziennej wyjściówce. Pole do spacerów mamy i zdrowe powietrze też :))) Powietrze sosenkowe, nie inaczej :)))


17 listopad 2017, piątek


 




A tymczasem co tam → zbliża się piątkowy wieczór.
Zorganizujcie sobie weekend po swojemu 😄!!!
Ja na pewno obejrzę Pretty woman, po raz nie wiem już który.
Dałam info siostrze, bo ona też z pewnością nie opuści tego filmu.
O, odpisała - a jak, oglądać będzie (po raz nie wiem już który :))