poniedziałek, 25 września 2017

Zamiast na grzyby, to nad morze :)




    Grzyby odpuszczamy. Bynajmniej te w naszym lesie. Las, który mamy koło domu, jest mało sympatyczny do połażenia. Zarośnięty, ciemny - taki "chaszczowaty". Brr, nieprzyjemny. Poza tym boimy się kleszczy. Jeśli mamy taką możliwość, to wybieramy morze. Uczta dla oczu i kawał krajobrazu do podziwiania. Wczoraj Ola ze swoją przyjaciółką i jej rodzinką wybrała się nad wielką wodę. Fajne są takie szybkie wypady. Chwila hasania, a energii na wiele godzin. A jak dobrze się śpi po takiej wyprawie :) A ile piachu w samochodzie :)


Pierwsze i trzecie zdjęcie zrobiła Iga.
Drugie jest Oli.









niedziela, 24 września 2017

sobota, 23 września 2017

Hiszpania w barwach jesieni





Barwy tworzące to zdjęcie znajdziemy i u  nas.

W opadających żółtych liściach brzozy.
I w złotych liściach z innych drzew.
W pięknie przebarwiającym się dzikim winie.
I w różnych odmianach hortensji. 
W schorowanych liściach kasztanowca.
I w świeżym kasztanie leżącym tuż obok.
W fiolecie leśnych wrzosowisk. 
I tych utkanych na przydomowej rabacie.
W rozchodnikach cudnie różowych.
I w marcinkach, które cudnie niebieskie będą za chwilę.
W dyni wystawionej przed drzwiami.
Intensywnie rudziejącej w świetle ulicznej lampy.
I ...

:::

Kochani,
witajcie w pierwszym dniu jesieni .

    


Adam, Hiszpania, wrzesień 2017






piątek, 22 września 2017

Na szybko słów kilka




     Piszę ostatnio coraz mniej, ale staram się zaznaczyć swoją obecność na blogu chociaż jednym zdjęciem. Czasu jakby mniej, bo i Misia aktywniejsza z dnia na dzień. Posiadła już wiele nowych umiejętności i dokazuje, aż miło. W każdym razie angażuje czas mój i rodzeństwa do maksimum. Chorowaliśmy też cały zeszły tydzień, a i w tym nie jesteśmy do końca zdrowi. Ciągle coś nas gniecie i uwiera zdrowotnie. Mam nadzieję, że nas nie położy od nowa. Korzystacie z ostatniego dnia lata? U nas pada, jakże by inaczej 😕ale pięknie wyglądają za to pajęcze sieci podkreślone jesienną wilgocią. Porozwieszane są na całym podwórku. Zwróciliśmy na nie uwagę rankiem, pędząc lekko spóźnieni do szkoły. Pierwsze kasztany też już zebrane, z czym wiąże się zabawna historia. Opowiem Wam ją jednak kiedy indziej, bo patrzę, że godzinka umknęła już niepostrzeżenie, a u mnie robota nawet nie drgnęła. Pa.



Scenka z wczoraj

Przyszedł do nas Igora kolega. Widzą się zresztą codziennie. Misia siedziała w łóżeczku wśród wielu zabawek i książeczek. Kolega mówi do Igora: O, to Michalina już czyta. Na co Igor: No tak, czyta, zobacz, jakie ma książki. Misia, jak na zawołanie wstała i przytrzymując się barierki zaczęła dokazywać przed chłopakami, dyskutującymi żywo nad jej głową. Kolega: O, to już chodzi. Na co Igor: Umie nawet stać na głowie (faktycznie dzień wcześniej Miśka wbiła głowę w materacyk i próbowała zrobić jakąś akrobację). I tak to brat przypisał siostrze nowe umiejętności, na które długo nam przyjdzie jeszcze poczekać, a ja słuchając ich rozmowy uśmiechnęłam się ukradkiem do Igora. I mrugnęłam oczkiem ;)




Adam, Hiszpania, wrzesień 2017






czwartek, 21 września 2017

Mądre słowa




Z czytanej ostatnio książki utkwił mi jeden jej fragment.
Utkwił na tyle mocno, że chciałabym się z Wami nim podzielić.
Ta książka to "Życie pasterza" Jamesa Rebanksa, a słowa jej bohatera brzmią tak:


   Nie ma początku ani końca. Słońce codziennie wschodzi i zachodzi, pory roku przychodzą i odchodzą. Dni, miesiące i lata mijają w słońcu, deszczu, gradzie i śniegu, na wietrze i na mrozie. Liście opadają każdej jesieni i każdej wiosny zielenią się na nowo. Ziemia obraca się w bezmiarze kosmosu. Trawa pojawia się wraz z ciepłymi promieniami słońca i wraz z nimi ginie. Farmy i trzody znoszą to wszystko i trwają, znacząc więcej niż życie pojedynczego człowieka. My rodzimy się, wypełniamy swoje dni pracą i znikamy niczym liście dębu zmiecione zimowym wiatrem. Każdy z nas jest jednak cząstką czegoś trwalszego, czegoś, co wydaje się stałe, rzeczywiste i prawdziwe. Korzenie rolniczego trybu życia, który wciąż prowadzimy, sięgają tu bardzo głęboko, wrastają w naszą ziemię od ponad pięciu tysięcy lat.  


Książka ta urzekła mnie od pierwszych jej stron. Czytałam ją już jakiś czas temu i wtedy myślałam o Moich Mazurach. Teraz, kiedy oglądam zdjęcia z Hiszpanii - te przepiękne bezkresy, ponownie przychodzą mi na myśl owe słowa. Uważam, że mądre bardzo.




Adam, Hiszpania, wrzesień 2017






wtorek, 12 września 2017

Ciągle pada




     Generalnie za deszczem nie przepadam. Nie lubię, gdy pada w ciągu dnia (chyba że wcześniej upał był niesamowity i wiadomo, że deszcz przyniesie ulgę roślinom, zwierzętom i ludziom). Ale kiedy pada, żeby tylko padać - to nie. Bez sensu. Zwłaszcza jeśli trwa to za długo. Inaczej jest późnym wieczorem i nocą, gdy w domu już cichutko, półmrok i słychać tylko odgłosy deszczu uderzającego w okna dachowe. Spokojnego deszczu. Dobrze się wtedy zasypia. Tak lubię :) Lato w tym roku deszczu nam nie poskąpiło. Do teraz spadły już chyba miliony kropel, a jeszcze miliony przed nami tej jesieni. W ogóle jesień jakoś za szybko przyszła w tym roku, choć w kalendarzu wciąż lato. Trzeba się przystosować, nie ma rady. :))) O! Od wczoraj nie pada - to ci niespodzianka :)))






Po floksach już tylko zdjęcia zostały.
Czas na wrzosy, dynie i inne jesienne akcenty.





poniedziałek, 4 września 2017

Przed snem słów kilka




 Za oknem już ciemno. Ale tak bardzo ciemno. I chłodno. Jesień, jak nic (choć jeszcze lato).
Ja marzę tylko o jednym - żeby w końcu przyłożyć głowę do poduszki.
Misiulka dała dzisiaj ostro w kość. Miała swoje foszki. Przez cały dzień te foszki :)
A starsze ...
Zaczęło się i musimy przestawić codzienne trybiki na tryb szkolny. A nie chce się, oj nie.



Dzisiaj za naszym płotem wpatrywały się w nas dwie pary oczu. Sarnich.



Dobrej nocki!





niedziela, 3 września 2017

Śmiesznotki-durnotki na sam koniec wakacyjnej laby




No to jutro startujemy w nowy rok szkolny.
Żeby się dobrze toczył, pokazujemy kilka drewnianych trolli - NA SZCZĘŚCIE.
Trolle Ola wypatrzyła w Norwegii.
😉


Uśmiechnij się!!!

























piątek, 1 września 2017

Widokówki z wakacji - Marstrand Szwecja





     Pogoda zorientowała się, że to już wrzesień. Wraz z końcem wakacji, jak za dotknięciem różdżki, zniknęło też słoneczko. Dzisiaj na niebie rozpanoszyły się brzydkie chmury. Było ponuro, buro i jakoś ciężko. My, zanim na dobre powitamy wrzesień, jeszcze trochę powspominamy letnie dni. Drogi gościu, usiądź wygodnie, weź proszę kubek z ciepłą herbatą, otul się kocem i zerknij. Mamy kilka naszych widokówek z wakacji, które dotąd umykały gdzieś w zatrzęsieniu zdjęć. Tak na osłodę w chłodny przedsionek jesieni, zapraszamy po raz kolejny do Szwecji. Tym razem do miejscowości Marstrand, która znajduje się ok. 45 km na północny zachód od Göteborga. O tej wyspie wspominałam już kiedyś tutaj. Dzisiaj kończę tamten wpis.
    Ola mówi, że Marstrand zachwyca. Adam potwierdza i dodaje, że najpiękniej jest tu latem. Przejazdem był w Marstrand już kilka razy przez tzw. chwilę. To cudowna wyspa z pięknym portem, który przyciąga rzesze żeglarzy. Odbywają się tu sławne pokazy jachtów i zawody, chociażby Match Cup Sweden. Robią wrażenie urokliwe kolorowe drewniane domki (takie właśnie typowo szwedzkie), klimatyczne uliczki, ciekawe skałki (piaszczyste plaże to nie tu). Nad wszystkim góruje zaś twierdza Carlsten. O twierdzy ciekawie napisano tutaj. W Marstrand jest pięknie, zarówno w centrum, jak i z tzw. wody :) ale z pewnością nie jest to kurort na naszą kieszeń :( Pozostaniemy wierni naszym ukochanym Mazurom.