niedziela, 21 czerwca 2015



A tutaj z Wawelem któregoś tam razu 
Hej, dziś znowu ja OLA
Uwielbiam go to za mało powiedziane <3

Wawel z Euratem - najlepsi przyjaciele

I jeszcze Hrabcia :3


     W stajni, gdzie jeżdżę, jest 14 koni: 13 należy do właściciela, a 1 jest stajennego, koń ten nie chodzi w rekreacji :) Jak już pewnie wiecie, moim ulubionym jest Wawel, lubię też Ramzesa. :) Nie przepadam za Żanetą - kiedyś bardzo ją lubiłam, ale odkąd kopnęła moją instruktorkę, jakoś tak inaczej na nią patrzę, mniej życzliwie :( W przyszłości chciałabym mieć swoją stajnię i swoje konie. Mam nadzieję, że to marzenie się kiedyś spełni ;)  Jazdę ćwiczę 2 razy w tygodniu, ale prawie codziennie przyjeżdżam pomagać. Teraz mam przerwę od skoków i tylko lekcje ujeżdżeniowe, a ja tak bardzo lubię skoki :( Ostatnio byłam w terenie w lesie nieopodal stajni: skakaliśmy przez drzewa i cwałowaliśmy po polu. Niedługo Pani Ola zabiera nas na małe polne wyścigi (jadę na Wawelu oczywiście) :) W wakacje jakby inaczej - obóz jeździecki ;) 
   
     Może teraz parę słów o koniach :)
  • Lady - młoda klacz stworzona do skoków, strasznie pędzi i trudno ją zatrzymać :) Przywódczyni stada :)
  • Great - 5-letnia kobyłka, zdolna i piękna ;) Przyjaźni się z Lady :*
  • Ramzes - koń do jazd rekreacyjnych na lonży, niestety jak się jeździ na nim samemu bez lonży, trzeba być pewnym siebie,  jest cwany i gdy wyczuje słabość potrafi to wykorzystać bez dwóch zdań;) Kocha skoki :)
  • Szogun - nieomal najwyższy koń w stajni, na tym gniadym koniu mogą jeździć zarówno osoby początkujące, jak i zaawansowane, bardzo ładnie skacze. Kocha Great :*
  • Rumba - malutka skarogniada klaczka. Ma w sobie bardzo dużo energii i szybko się płoszy :)
  • Rosso - brat Rumby, boi się bata, prawdopodobnie był kiedyś bity. Mimo tego, że jest młodziutkim koniem i powinien mieć mnóstwo energii, jest bardzo leniwy :)
  • Revel - koń stajennego Pana Bogdana :)
  • Wawel - mój ulubiony koń jest maści siwej, po wykąpaniu jest bialutki i błyszczący, ale niestety lubi się tarzać w kupach! i po chwili jest brudny :) Wyszkolony do skoków, strasznie pędzi w terenie, jest najlepszym przyjacielem Eurata. Astmatyk i alergik :) Tak jak Szogun, był kiedyś przywódcą stada ;)
  • Eurat - najwyższy koń w stajni, jest kasztanowaty i delikatny w pysku, więc trzeba go hamować dosiadem, ale muszę przyznać ma bardzo przyjemny galop i zaczął skakać (kiedyś tego nie robił, gdyż miał problemy z nogami)
  • Hrabina - kucyk cwany, ale zarazem słodki. Miała ostatnio łupież :/
  • Żaneta - koń do bryczki, jest gniada, ma jedną skarpetę na tylnej nodze. Mama Róży. Zarówno ona, jak i jej córka, należą do Pana Bogdana, ale chodzą w rekreacji :) Nie lubię jej :/
  • Róża - Córka Żanety. Chodzi w bryczce. Jest skarogniada, średniego wzrostu. Potajemnie kocha Szoguna, ale udaje, że go nienawidzi. Płoszy się i za nią też jakoś nie przepadam :)
  • Rapsona - najstarszy koń w całym stadzie. Nie chodzi już pod siodłem. Mama Ramony i babcia Rumby, Rossa i (chyba) Revela :) Jest kara i nieomal najszybsza w całym stadzie :)
  • Ramona - kara 11-nastoletnia klaczka. Ma bardzo wygodny kłus i galop, super skacze, ma mnóstwo energii ;3

Zasypałabym Was teraz wszystkimi zdjęciami koni, które mam, ale nie chcę zanudzać, więc oto tylko niektóre :)


                                                                        Rumba :
                                                                     
Ramzes :
                                                                     
Ja i Lady :
                                                                       
Great :



Ok, to teraz trochę o książkach z końmi, które czytam :3


Akademia Canterwood :




















18 tomowa seria książek o dziewczynie Sasha, jej koniu Księciu i ich przyjaciołach. Na razie mam 4 tomy, 1 lipca jest w Polsce premiera 5 tomu, więc jeszcze chwilkę poczekam. Czyta się jednym tchem. Dla lubiących konie - niesamowita.


Jinny z Finmory :




















Bodajże 11 tomowa seria o Jinny, która próbuje oswoić Shanti konia cyrkowego. Też polecam tą książkę, mam jak na razie 1 tom, ale niedługo się to zmieni :) Fajna, ciekawa. Nie chcę za wiele zdradzać, a znając mnie, jak już zacznę pisać, to się zaraz rozpiszę i wszystko wypaplam, więc nie dziwcie się, że tak krótko. :3



Mam nadzieję, że was nie zanudziłam. Dzięki za przeczytanie tego posta. Ja już kończę. Narka :)

~ OLA

A na sam koniec zdjątko Eurata :3
















P.S. Mama nadal nie rozróżnia moich koni i nie wie, który jak się nazywa!!!!!!

wtorek, 16 czerwca 2015

Cześć. Tu Ola. :)




W poniedziałek byłam w Warszawie na zakończeniu cyklu szkoleń ,,Szkoła Współpracy''. Szkolenia te, które trwały ponad rok (u nas odbywały się w Gdańsku), miały na celu zacieśnienie współpracy między uczniami, nauczycielami i rodzicami. Wczoraj pokonaliśmy ponad 600 km. Wyjechaliśmy wczesnym rankiem, na miejscu byliśmy przed 10 (po drodze zajechaliśmy do McDonalds'a - śniadanko inne niż w domu). :) Po szkoleniu ruszyliśmy do Muzeum Powstania Warszawskiego, nie ukrywam, że zrobiło ono na mnie duże wrażenie. Zawsze chciałam je zobaczyć. Kto nie był, naprawdę warto. Oglądaliście film Kanał i Miasto 44? W domu byłam przed 22 (tym razem na powrocie KFC). ;) Było ok. Dzisiaj z kolei Bal Sportowca. Oj, dużo się dzieje.

Zdjęć zrobiłam o wiele więcej, ale tu tylko cztery:


                                                                        







Dzisiaj mama zrobiła nam niespodziankę (powiedziała, że to w odpowiedzi na KFC i McDonalds'a) i zabrała nas na taki oto obiad:


~pierogi z truskawkami, sos z miętą, pychota~


w takich oto okolicznościach natury:




Hmm, mogłabym tak codziennie. Odmeldowuję się, do następnego. Będzie o koniach, które po prostu kocham.



niedziela, 14 czerwca 2015


Weekend niestety minął za szybko. Jak zawsze. Trochę popracowaliśmy, ale większość czasu spędziliśmy leniuchując. Konie, grill, a w niedzielę wieczorem żużel. Od jutra powrót do rzeczywistości. Niestety. 




Nasze okolice, w drodze do stajni

Oli żywioł, od dłuższego już czasu
(zdjęcie autorstwa koleżanki Oli)

 Wieczorem mocne wrażenia 

w Gdańsku

na stadionie żużlowym

Rozpoczynamy prace nad tajemnym płynem
koloru miętowego, mającego moc przecudowną,
szczególnie w zimowe wieczory

A tu produkty niezbędne: mięta i cytryny, 
później coś jeszcze

Zdjęcie powtórne: a tak dla utrwalenia składników

I powstaje tajemna moc, którą 
po 7 dniach trzeba nieco wzmocnić

Przepis na miksturę



A tu nasz mały, ale jakże 
obrotny, własny dozorca.
Codziennie wystawia na próbę 
rodzinną cierpliwość i wyrozumiałość.
A nie wygląda, prawda? :)


czwartek, 11 czerwca 2015

A tak w ogóle to dziś obiad w wersji mocno fit ;-) 


~truskawki, makaron, mięta~

Z racji tego, że Adam jest zawodowym kierowcą, dużo jeździ po Skandynawii. Gdy wraca do domu, razem oglądamy zdjęcia, które zrobił podczas ostatnich tras. Widoki, bynajmniej dla nas, są niesamowite. Ja nigdy nie byłam w Szwecji i Norwegii. W wakacje córcia wybiera się z tatą w tamte rejony. Na razie kraje te poznajemy z opowiadań i fotek.









































A mój komentarz do ostatniego zdjęcia:
 żeby ta nawigacja zawsze prowadziła prosto do domu.