Pierwszy dzień maja to nasz ostatni dzień w Myczkowcach. Jutro wyjeżdżamy. Całe popołudnie spędziliśmy jednak nie w naszej hotelowej miejscowości, a w oddalonym o ok. 30 km Sanoku. My skansenowcy☺️pojechaliśmy do tamtejszego skansenu, czyli Muzeum Budownictwa Ludowego i Parku Etnograficznego. Deszcz, który od rana grał z nami w ciuciubabkę, nie dał nam do końca zwiedzić całej ekspozycji, a jest ona imponująca. Skansen w Sanoku to podobno pierwsze i największe pod względem zgromadzonych obiektów muzeum etnograficzne w Polsce założone po II wojnie św. Nie zajechaliśmy na Zamek Królewski w Sanoku, będący obecnie siedzibą Muzeum Historycznego, w którym znajduje się galeria twórczości jednego z najbardziej intrygujących artystów współczesnych - Zdzisława Beksińskiego. Może jeszcze kiedyś będzie nam dane. Najlepiej jesienią w bliżej nieokreślonej przyszłości, bo moja wyobraźnia podpowiada mi, że Bieszczady o tej porze roku są magiczne. Już widzę te zalesione wzniesienia mieniące się paletą jesiennych barw, zapewne to niezwykły obraz. Podczas naszych lokalnych podróży mieliśmy niedosyt zabytkowych cerkwi, nieodłącznego przecież elementu bieszczadzkiego krajobrazu. Zwiedziliśmy ich mało, ale wyraźnie widać, że w wielu przedwojennych cerkwiach są obecnie kościoły. Fakt ten wiąże się ściśle z trudną historią tych terenów, o czym nie jestem kompetentna, żeby tutaj pisać. Z Sanoka podjechaliśmy na ruiny zamku Sobień i znowu gwałtowne opady deszczu uniemożliwiły nam podejście do tej turystycznej atrakcji. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło (jak mawiał klasyk☺️). Ruszyliśmy w kierunku Ustrzyk Dolnych i po drodze zrobiliśmy krótki przystanek przy kościele (w budynku dawnej cerkwi) w miejscowości Stefkowa. Do tej właśnie wsi dotarliśmy wczoraj z Uherzec Mineralnych drezynami rowerowymi. Większość kościołów jest zamkniętych, jeśli akurat nie ma w nich mszy, tak więc i w tym przypadku obejrzeliśmy świątynię tylko z zewnątrz. Dotarliśmy do Ustrzyk i znowu, podobnie jak w przypadku miejscowości Polańczyk, bez szału, nie nasze klimaty. Szybko stamtąd uciekliśmy. Ale, ... Kilka kilometrów dalej czekała na nas prawdziwa perełka. Cerkiew w Równi. Jedna z wielu na podkarpackim Szlaku Architektury Drewnianej. Cały szlak liczy ponad 1200 km i znajduje się na nim 127 obiektów drewnianych, dających niezwykłe świadectwo przeszłości. Kilka z tych obiektów zostało wpisanych na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego UNESCO. Adam od razu odzyskał humor, bo zły był, że nie udało nam się zobaczyć cerkwi w skansenie w Sanoku. Równia to był nasz ostatni punkt w dzisiejszej rozkładówce dnia. Wróciliśmy do hotelu, a jutro ruszamy w drogę powrotną, ale też z wieloma turystycznymi postojami. Szkoda stąd wyjeżdżać, a hotel Solina w Myczkowcach z czystym sumieniem możemy Wam polecić.
〜
Zdjęcia zrobiłam na zaporze w Myczkowcach vis a vis naszego hotelu Solina.
Jedne cyknęłam wczoraj rankiem, drugie dzisiaj wieczorem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za komentarze :-)