ale proszę ... bez słoika
Poszłam wczoraj do spiżarki zobaczyć, czy nic się nie dzieje z tegorocznymi słoikami, i jak bym wyczuła. Wszystkie moje truskawki miały wybrzuszone pokrywki, a kupiłam nowe kompletne słoiki, żeby się nic nie działo. Pootwierałam, dołożyłam co tam jeszcze miałam: porzeczek, śliwek, mirabelek i taki mix z powrotem zawekowałam z innymi pokrywkami. Ciekawa byłam smaku tych truskawek, bo w tym roku dorzuciłam do nich dość sporo mięty, ale więcej już tak nie zrobię, średnio smakuje, mięta po obróbce cieplnej "pachnie?" dla mnie przekisłą trawą. Myślę, że teraz połączenie truskawek z innymi owocami (zupełnie przypadkowe, przyznaję) złagodzi mój mały kulinarny eksperyment. Zimą będzie smakowało na pewno, chyba że pokrywki znowu puszczą i wszystko sfermentuje, bo truskawki kolejnego wekowania nie wytrzymają, już teraz wyglądają dziwnie smętnie. Po tym wszystkim miałam dość. Poszłam do lasu, a tam cisza, spokój, ale ... i słoiki - w porozwlekanych przez zwierzęta śmieciach. Ludzie naprawdę nie mają wstydu, wywożą do lasu wszystko, co bez trudu można oddać u nas za darmo na składowisku w gminie. Bandyctwo normalnie. Dzisiaj nowy dzionek, nowe siły i zerkam na paprykę, którą przydałoby się zrobić, ale nie wiem, czy słoiki będą chciały ze mną współpracować :)) Miłej niedzieli Wam życzę, kochani. Korzystajcie z pogody, bo od wtorku podobno pada.
Fotki bez słoików własnych truskawkowych i obcych leśnych.
@ Ew.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za komentarze :-)