czyli jak wśród pól i lasów znaleźliśmy miejsce niezwykłe
Widziałam wczoraj ogród przecudny. Otulony ze wszech stron lasem, polem, łąką urzekł mnie dosłownie wszystkim. Każdy skrawek tego ogrodu ma w sobie "to coś". Nie umiem wytłumaczyć, na czym polega jego wyjątkowość, ale zdecydowanie zapada w pamięć. Gospodarze ogrodu w fantastycznie naturalny i niewymuszony sposób kształtują swoją przestrzeń, a ich pasję, wiedzę i niewątpliwie ciężką pracę widać we wszystkim, co u siebie stworzyli. Warzywnik wzbudził u mnie pozytywną zazdrość i zainspirował na przyszły rok. W ogóle, jak tak pooglądałam, co i jak jest posiane, zasadzone, wyhodowane, zbudowane itd. dostałam przysłowiowego kopniaka, by u siebie to i owo zmienić. Obiecuję sobie co sezon, że zrobię jedno, drugie .... czwarte ..., ale później gdzieś mi się to wszystko rozjeżdża. Od kilku lat tworzę nasz mały zielony światek za płotem, a ideałem do którego mi mocno daleko, jest ogród angielski. Na razie rządzi styl chaotyczno-bałaganiarski, bardzo klimatyczny he, he:)), ale lubimy to nasze podwórko, no może dzieci wolałyby tylko więcej trawnika. Dziękuję gospodarzom za okazaną wczoraj gościnność i mam nadzieję, że do zobaczenia i usłyszenia kiedyś. A tak już na marginesie: fajnie, że tacy ludzie na wskroś pozytywni, chcą dzielić się z innymi swoimi doświadczeniami (w tym przypadku przepisem na ogród). Ja już dawno połknęłam ogrodowego bakcyla, ale rośnie on w tempie ekspresowym, z kiepskim skutkiem dla naszej kieszeni:))
jak pięknie było za tą bramką, mam wszystko w pamięci
my podziwialiśmy, a dzieci "minionkowały"
hmm, jest takie słowo w ogóle?
z kozą w tle
do kolejnego usłyszenia @
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za komentarze :-)