sobota, 13 kwietnia 2019

Po Wielkanoc na jarmark







     Tydzień temu wspomniałam Wam w niedzielnym poście o Faktorii i Międzynarodowym Bałtyckim Parku Kulturowym w Pruszczu Gdańskim. Kompleks ten składa się ze zrekonstruowanej osady handlowej z czasów rzymskich, otwartego amfiteatru i terenów rekreacyjnych, na których znajduje się wiele atrakcji dla dzieci i młodzieży: park zabaw, siłownia na powietrzu, boiska, skate park, ścieżki rowerowe. Byłam na Faktorii z Igorem w zeszłym tygodniu w ramach coniedzielnego wypadu. Dzisiaj pojechałam tam znowu, ale już w konkretnym celu, a mianowicie na Jarmark Wielkanocny. Przegapiłam świąteczny kiermasz w ulubionym grodzisku Owidz. Jutro jest chyba impreza w Muzeum we Wdzydzach Kiszewskich, a na pewno na Nadzielę Palmową możecie pojechać do Swołowa, gdzie w tamtejszym Muzeum Kultury Ludowej Pomorza odbywają się uroczyste obchody tego dnia. Będzie też jarmark wielkanocny. Niestety znowu ominie mnie okazja do poznania tego miejsca (w Swołowie nigdy nie byliśmy i jest to mój cel wycieczki od kilkunastu już miesięcy), nad czym naprawdę ubolewam. Pogoda nie zachęca do włóczęgi i zaczyna mnie już irytować ta kwietniowa przeplatanka, ze zdecydowaną przewagą dni zimnych, wietrznych, nijakich. Chcę wystawić buzię do słońca i rzeczywiście poczuć wiosnę, ale na to przyjdzie mi chyba jeszcze trochę poczekać. Póki co, zmarzła mi większość kwiatów posadzonych w ogrodowych donicach. W folii (my mówimy w foliaku, znajomi robią zdziwioną minę, słysząc to słowo) też za wiele się nie dzieje. Wysiane nasiona nie chcą kiełkować, a te które delikatnie wychyliły się spod ziemi, słabo rosną w tę zimnicę. Robota w ogrodzie stanęła, ale to już bardziej ze względu na moje chorowanie. Inaczej poszłabym i coś podwórkowo działała, mimo niesprzyjającej pogody, ale mocne przeziębienie skutecznie usadziło mnie w domu. Któregoś dnia, zmęczona choróbskiem, pojechałam  do lasu, ale nawet on w szary i ponury dzień, nie poprawił mi humoru. Sam wyglądał jakby przyodział bury płaszcz, żadnego słońca układającego się między drzewami, żadnego teatru cieni, tylko leśne odgłosy ptaków wskazywały, że wiosennie jednak się w nim dzieje. A co u Was słychać? Napiszcie kilka słów w komentarzu :)    




PS Jeżeli mam być szczera, nie czuję jakoś tej Faktorii. Igor mówi, że też. Zdecydowanie bardziej lubimy spacerować po terenie Skansenu we Wdzydzach, czy spędzić czas w grodzisku Owidz, ale to są tylko nasze subiektywne odczucia.





















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy za komentarze :-)