wtorek, 30 kwietnia 2019

Góry nasze wymarzone :)))





      Kolejny fantastyczny dzień za nami. Dajemy radę☺️Misieńka to mała podróżniczka. Dzielnie pokonuje z nami dziesiątki kilometrów pieszo i samochodem, wspina się na górki mniejsze i większe, pokonuje schodki, biega po prostej. Najlepiej bawi się jednak w hotelowej sali zabaw. Dzisiaj zafundowaliśmy sobie jazdę drezynami rowerowymi. Ruszyliśmy z miejscowości Uherce Mineralne i dotarliśmy do Stefkowa. Pokonaliśmy trasę ok. 14 km w niewiele ponad 2 godziny. Było super! W trakcie jazdy dopadł nas co prawda przelotny deszcz, ale nawet on nie zepsuł nam humorów. Jak po drodze pachniał bez, niesamowicie☺️tutaj już kwitnie, w naszym ogrodzie jeszcze musimy na to poczekać. W ogóle dzień leciał dzisiaj jak spłatka. Po drezynach trafiliśmy na pyszny obiad, a po nim z kolei poszliśmy zobaczyć atrakcje w miejscowości, w której aktualnie hotelujemy - Myczkowcach. Zajrzeliśmy do ogrodu biblijnego i parku miniatur architektury drewnianej skupiającego makiety kościołów i cerkwi, a obie te ekspozycje znajdują się w tutejszym Ośrodku Caritas. Chcieliśmy też zwiedzić kościół rzymskokatolicki, który do 1939r. był cerkwią. Cerkiew ta zbudowana została w latach 1910-12. Losy wojenne i powojenne tej świątyni były trudne, ale o tym kiedy indziej. Niestety wnętrze kościoła zobaczyliśmy tylko przez szybę, ale jest w niej ładnie, o ile to właściwe słowo w ogóle. Jutro szykujemy się na podbój Sanoka! Chwilo trwaj, bo jest cudnie☺️


Zdjęcia poniżej zrobiliśmy na drezynowym dworcu☺️
Pan, który zawiaduje sklepikiem z pamiątkami, jest tak przesympatyczny, że musiałam tu o tym napomknąć.
O trasie drezynami rowerowymi zrobię odrębny wpis.






















poniedziałek, 29 kwietnia 2019

Góry nasze wymarzone :))





     Dzisiejszy dzień był zupełnie inny w porównaniu z wczorajszym. Dużo bardziej intensywny. Nie padało już, co tym samym dało nam większe pole manewru do zwiedzania. Zaczęliśmy od zapory w Solinie, która jeżeli mamy być szczerzy nie zrobiła na nas wielkiego wow. Dużo bardziej podoba nam się na zaporze w Myczkowcach, którą to zaporę widzimy z okna naszego pokoju hotelowego. Z Soliny podjechaliśmy kilka kilometrów do znanej miejscowości uzdrowiskowej - Polańczyk. I znowu, nowo poznane miejsce nas nie zachwyciło. Wolimy mniejsze miejscowości, takie "w innym klimacie". Tak jak pisałam wczoraj, my zawsze musimy jakoś inaczej, więc jest to nasza subiektywna opinia. Z Polańczyka udaliśmy się do Leska, żeby zobaczyć późnogotycki zamek, zamieniony obecne na hotel. Stamtąd mieliśmy już bliziutko do Zagórza i znajdujących się w tej miejscowości imponujących ruin późnobarokowego kościoła i klasztoru Karmelitów Bosych. Żeby dotrzeć do tego zabytkowego miejsca trzeba pokonać pieszo dość długą drogę, wzdłuż której znajdują się stacje drogi krzyżowej, wykonane przez lokalnych artystów. Ruiny XVIII-wiecznego klasztoru to bardzo ciekawe turystycznie miejsce i to był nasz najlepszy wybór dzisiejszego dnia. Jutro szykujemy się na drezyny rowerowe, którymi chcemy pokonać trasę ponad 10 km. Będzie ciekawie, a już na pewno wesoło.


PS Zdjęcia poniżej zrobiliśmy w miejscowości Bóbrka, jadąc na zaporę w Solinie. Drugie takie miejsce, zupełnie niekomercyjne i trochę ukryte przed turystami, znaleźliśmy w Polańczyku, ale teraz go nie pokażę, bo ... idziemy z mężem na piwo☺️























niedziela, 28 kwietnia 2019

Góry nasze wymarzone :)





    Południowy kraniec Polski przywitał nas deszczem. Dotarliśmy do celu w sobotę późnym wieczorem. Byliśmy tak zmęczeni, że zjedliśmy spóźnioną obiadokolację, ogarnęliśmy się w hotelowym pokoju i całą piątką zasnęliśmy snem kamiennym. Droga w Bieszczady zajęła nam dużo więcej czasu niż zakładaliśmy to wcześniej. Zrobiliśmy trzy kilkugodzinne przystanki. Najpierw zupełnie przypadkowy postój w miejscowości Paradyż przy tamtejszym sanktuarium, które z drogi wydawało nam się podobne do sanktuarium w Św. Lipce i postanowiliśmy je zobaczyć. Kolejną wysiadkę z samochodu zrobiliśmy w Ujeździe k. Opatowa i poszliśmy zwiedzić ruiny zamku Krzyżtopór. To był nasz największy zachwyt tego dnia. Mając przed sobą perspektywę ok. 200 km, zatrzymaliśmy się jeszcze w Sandomierzu i udaliśmy na tamtejszy Rynek. Zdjęcia z opisem odwiedzonych miejsc wstawię już pewnie po powrocie do domu. Dzisiaj, w niedzielę, padało non stop. Deszcz ten za bardzo nam nie przeszkadzał, choć szczęśliwi z jego powodu też nie byliśmy. Wykorzystaliśmy deszczową pogodę na odpoczynek i delikatną włóczęgę po okolicy, wyszukując lokalnych atrakcji w promieniu do 10 km. Trafiliśmy na taką w miejscowości Uherce Mineralne. Znajduje się tu Bieszczadzka Wytwórnia Piwa Ursa Maior. Tak klimatycznego miejsca, zaaranżowanego z takim smakiem, nie widzieliśmy jeszcze. Poświęcę temu miejscu oddzielny wpis, bo naprawdę na to zasługuje. Ursa Maior to nasz nr 1 tego dnia. Tak dziwnie jakoś zaczynać naszą opowieść z pobytu w Bieszczadach od wytwórni piwa, a nie na przykład od opisu i zdjęć Soliny i tego, z czego ta miejscowość słynie i z czym większości się kojarzy, a mianowicie  z zapory i zalewu solińskiego. My jak to my, zawsze musimy jakoś inaczej, ale uwierzcie że to ta lokalna wytwórnia piwa zrobiła na nas wielkie wow. Zatrzymaliśmy się w hotelu w Myczkowcach i z okien pokoju mamy widok centralnie na sporo mniejszą zaporę aniżeli ta solińska. Wyczytałam, że zbiornik wodny w Myczkowcach jest tzw. "zbiornikiem wyrównania dobowego" dla zbiornika w Solinie. Obie miejscowości dzieli odległość ok. 8 km. Mimo nieustającego deszczu po południu nie wytrzymaliśmy i poszliśmy z Adamem przejść się po zaporze w Myczkowcach. Zmokliśmy do tzw. majtek☺️, ale oboje zgodnie stwierdziliśmy, że dla tych obrazów wzniesień porośniętych lasami, malowniczo odbijających się w lustrze wody, było warto. Zrobiliśmy w deszczu kilka zdjęć, ale niestety fotki nie oddają zupełnie tego, co mieliśmy przed oczyma. Rzeczywiste piękno tych widoków zatrzymamy tym samym u siebie w pamięci. Na jutro Adam ułożył już wstępny plan i o ile pogoda nam go nie pokrzyżuje, szykuje się kolejny fajny dzień. Chcemy zobaczyć miejscowości Polańczyk, Lesko i tę właściwą Solinę z jej zalewem i zaporą. Przepraszam za lekki chaos w tekście dzisiaj, ale to nadmiar wrażeń i wieczorne zmęczenie dają o sobie znać. Patrzę właśnie na dzieciaki, które posnęły chwilę wcześniej, każde nie w swoim łóżku i mordka mi się uśmiecha sama. Też zmykam, bo od rana kolejna przygoda ☺️.




Sanktuarium Chrystusa Cierniem Koronowanego oraz Krwi Zbawiciela w Paradyżu 




Zamek Krzyżtopór w Ujeździe k. Opatowa




Rynek w Sandomierzu




Bieszczadzka Wytwórnia Piwa Ursa Maior w miejscowości Uherce Mineralne




Widok z zapory w Myczkowcach






piątek, 26 kwietnia 2019

Nie odkladaj marzen, odkladaj na marzenia

     



     Tak. Tak. Nie odkładaj marzeń, odkładaj na marzenia. Ktoś kiedyś tak powiedział. Nie wiem kto, ale powiedział mądrze. O wyprawie w Bieszczady marzyliśmy od kilku lat i uda nam się to w tym roku. Huraaa! Ola wiele razy w żartach powtarzała, że pojedzie kiedyś w Bieszczady paść kozy i pisać wiersze☺️Ja zawsze chciałam zobaczyć Solinę. Paść kóz i pisać wierszy nie jedziemy, ale zobaczyć Solinę - tak.  Po wielkanocnym świętowaniu uciekamy na kilka dni w kierunku Przemyśla. Żyjemy tym wyjazdem już od dłuższego czasu i nie możemy się doczekać, bo "podróż przecież nie zaczyna się w momencie, kiedy ruszamy w drogę, i nie kończy, kiedy dotarliśmy do mety. W rzeczywistości zaczyna się dużo wcześniej i praktycznie nie kończy się nigdy, bo taśma pamięci kręci się w nas dalej, mimo że fizycznie dawno już nie ruszamy się z miejsca. Wszak istnieje coś takiego jak zarażenie podróżą i jest to rodzaj choroby w gruncie rzeczy nieuleczalnej". Słowa Ryszarda Kapuścińskiego, jednego z najwybitniejszych polskich reportażystów, dokładnie oddają naszą ekscytację planowanym wyjazdem. Ten sławny publicysta, poeta i fotograf powiedział też, że "Podróżować znaczy żyć. A W każdym razie żyć podwójnie, potrójnie wielokrotnie". My Bieszczadami żyjemy już  od dawna. Adam w marcu większość wypadu dokładnie obmyślił. Wiemy, że zatrzymamy się na trzy doby nad Zalewem Solińskim, a kolejne dwie - w okolicach Zamościa. Reszta ... reszta, to będzie szaleństwo, bo przekonałaś się już, że twoi rodzice potrafią zaszaleć - tak powiedział Adam do Oli w którejś z wcześniejszych rozmów telefonicznych. Chyba miał na myśli Lwów, mówiąc o szaleństwie w naszym wykonaniu? Hmm, ... Wracając do Bieszczad, to geograficznie zarówno Solina, jak i całe jezioro (zalew) nie leżą w Bieszczadach, ale w Górach Sanocko-Turczańskich. Mamy taki zwyczaj, że zanim gdzieś pojedziemy i zaczniemy poznawać nam nieznane, najpierw czytamy przewodnik. Tym razem naszym drogowskazem jest książka Pawła Lubońskiego "Bieszczady przewodnik". Zaplanowałam sobie, że każdy dzień naszej wycieczki postaram się kończyć wpisem na blogu. Nie wiem, czy mi się uda, ale zamiar taki mam. Boję się, że później pogubię się w ogromnej ilości zdjęć, które na pewno zrobimy. Ruszacie z nami w drogę po przygodę?

PS Rozśmieszyła mnie Ola, która zastrzegła, że to ona nas ogarnie przed wyjazdem, bo Wy nie umiecie się pakować, powiedziała. Ależ proszę, dziecko drogie☺️choć uczciwie muszę przyznać, że Ola w pakowaniu jest perfekcyjna, podobnie jak Adam. Ja z Igorem to niechluje pod tym względem☺️. Zdarzało się już tak, że chwilę przed wpakowaniem walizek i toreb do bagażnika, Ola wywalała nam wszystko i układała jeszcze raz, po swojemu, bo stwierdzała, że nie może na to patrzeć☺️.



Przy takim pięknym niebie ruszamy ☺️




"Może faktycznie to nie my wybieramy nasze podróże, tylko one nas?"

"Nigdy nie odmawiaj zaproszenia. Nigdy nie opieraj się nieznanemu.
Po prostu otwórz się na świat i napawaj przeżyciami.
A jeśli się sparzysz? Cóż, trudno ... Pewnie nie na darmo."

    Martyna Wojciechowska







Czas






nasz ogród


    "Nauczyłam się przyjmować to, co przynosi czas, i nie walczyć na siłę o to, co wydaje mi się, że będzie dla mnie dobre. Pragnienia są po to, żeby je spełniać, ale potrzebna jest pokora, która daje umiejętność harmonijnego życia". Szymon Hołownia, Ludzie na walizkach. Nowe historie

PS Czytam dość dużo, stąd te cytaty. Jeśli Was nimi zamęczam, to sorki ☺️



grusza



jabłoń



jabłoń



magnolia


Jest czas by mieć 
jest czas by tracić 
jest czas by szukać 
jest czas zobaczyć 

Mieć w górze niebo 
w sobie spokój 
pod sobą krzesło 
a świat gdzieś z boku 

Jest czas na słowa 
jest czas milczenia 
jest czas być w słońcu 
jest czas być w cieniu 

Mieć ręce pod głową 
zmrużone oczy 
patrzeć jak życie 
się toczy 

Jest czas by pytać 
jest czas by wiedzieć 
jest czas by śnić 
jest czas dla Ciebie 

Jest czas by widzieć 
między chwilami 
to czego nie ma 
a jest ...
Voo Voo "Zmruż oczy"


jabłoń



niezapominajka



jabłoń


grusza



wiśnia






czwartek, 25 kwietnia 2019

Mądre i piękne słowa







Każdy przecież początek to tylko ciąg dalszy, a księga zdarzeń zawsze otwarta w połowie
Wisława Szymborska









środa, 24 kwietnia 2019

Morze w wielu odsłonach







„Dziwna rzecz z tymi rzekami i drogami – rozmyślał Ryjek. – Widzi się je, jak pędzą w nieznane, i nagle nabiera się strasznej ochoty, żeby samemu też się znaleźć gdzie indziej, żeby pobiec za nimi i zobaczyć, gdzie się kończą…”  Tove Jansson  –  Kometa nad Doliną Muminków