Zupełnie niespodziewanie zaczął się ten spektakl na niebie. Trwał krótko, kilka minut zaledwie. Późnym poniedziałkowym popołudniem. Po deszczu połączonym z gradem. Tęczę niestety prawie przegapiłam. Zdjęcie zrobiłam w ostatniej chwili i już nie odłożyłam aparatu, aż nie uchwyciłam choć części barw, które pojawiały się na niebieskim tle. Tkwiłam z aparatem w oknie u Igora, by po chwili przenieść się na balkon do Oli. Taka lekka fiksacja :) ale nieszkodliwa :))
☘
Rano postanowiłam wykorzystać fakt, że spadł deszcz. Mimo pewnych trudności (siata zakupów na ramieniu i Miśka uwieszona przy nodze:) udało mi się zrobić kilka zdjęć w naszym zaniedbanym ogrodzie :( :) Rosa i kwiaty to super fotogeniczne połączenie. Wychodzą nam spod kory krokusy, a przebiśniegi są już "na wierzchu" od jakiegoś czasu. Widziałam dzisiaj w lesie (w którym oczywiście byłyśmy z Miśką) całe połacie przebiśniegów. Nie wchodziłyśmy głębiej, bo licho (kleszczowe) nie śpi, niestety.
Pierwsze i ostatnie zdjęcie są z lasu. Środkowe z naszego ogrodu.
☘
Widać ożywienie w przyrodzie. Brakuje jeszcze tylko bocianów, które mają pojawić się ok. 20 marca, podobno. Dla mnie wiosna zaczyna się wraz z pierwszym krzykiem żurawi, a te krzyczą już, krzyczą. Najfajniej jest rano, kiedy wychodzisz na zewnątrz, a tam ptasie wrzaski. Zdjęcie żurawi umieściłam jako ostatnie w dzisiejszym wpisie.
☘
Postanowiłam, że dzisiaj post będzie kolorowy, w opozycji do pochmurnego dnia. Pozbierałam zdjęcia z ostatnich dwóch dni, dorzuciłam dzisiejsze kadry z lasu i mam nadzieję, że wyszedł mi różnobarwny misz-masz, tak jak miałam to w planie :)
☘
No i wspomniane żurawie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za komentarze :-)