Nie był to leniwy spacer helską plażą, a raczej marszobieg w wietrze. Trochę nam było szkoda, bo mamy spory kawałek na mierzeję. Spóźniliśmy się o tydzień z pogodą. Nie zaszliśmy do fokarium (z foczek to mamy tylko magnes i pluszaka:) ani do żadnego muzeum. Jak to mówią, co się odwlecze, to nie uciecze, zatem jest po co tu wrócić w bardziej sprzyjających okolicznościach ... pogody. Odgrzebałam starego posta z kwietnia 2016r. z Helu, jest TU. Sama z chęcią go przejrzałam.
Sosenkowe mistrzostwo
OdpowiedzUsuńO rany, dziękujemy!!!!!! To motywuje!!!!!!
OdpowiedzUsuń