Rany, pada od wczoraj. Żeby to jeszcze padał śnieg, ale nie - mamy deszczową chlapaninę, która psuje nam trochę włóczęgowskie plany. My byśmy jakoś ten deszcz zignorowali i ruszyli tam, gdzie ruszyć planowaliśmy, ale z Misieńką to już ciężko. Mała buntowniczka przestaje nas słuchać (hmm, w wieku 2 lat?) i niekoniecznie współpracuje nawet w prostych codziennych czynnościach, więc dzisiaj przy tej nędznej pogodzie nawet nie próbowaliśmy pojechać i zwiedzać gdzieś dalej. Już same zakupy z Miśką, chociażby dzisiejsze, to jak ... oj i tu można by przytaczać najróżniejsze porównania: bieg z przeszkodami 😉 trening, ile jesteśmy w stanie wytrzymać Misiowej histerii 😲 i być przy tym obojętnym na spojrzenia innych 😵 nauka asertywności w stosunku do własnego dziecka 😕 itd., itd. Przerabialiśmy to już z Adamem dwa razy, damy radę i trzeci. Wczoraj, kiedy dostaliśmy w prezencie kilka godzin wychodnego w składzie dwuosobowym, ruszyliśmy w Trójmiasto. Najpierw był Park Oliwski z cudownymi iluminacji świetlnymi, później molo w Sopocie, a na koniec gdańska starówka z niesmaczną niestety kolacją. Zdjęcia z tych miejsc pokażę jutro i pojutrze. Fotki są tak rozświetlone i pełne błyskotek, że będą idealne na wpis sylwestrowy i noworoczny. Dzisiaj zaś kilka ujęć z dziedzińca zamku w Kwidzynie. Na dokładne zwiedzanie szykujemy się latem i wtedy pokażemy co i jak z tym zamkiem, bo sami też jesteśmy ciekawi.
*****
Zapraszamy do wspólnego spaceru zamkowymi ścieżkami.
*****
*****
Wrócimy tu zapewne latem.