środa, 8 listopada 2017

O książkach słów więcej niż parę :)




     Dzieci mam czytające. W sensie pochłaniające książki. Mówię ostatnio do Oli, że musimy już kupić cieplejsze buty. Ola otwierała właśnie paczkę z książkami, na którą czekała od kilku dni i nie odwracając się nawet w moją stronę mruknęła bardziej do siebie niż do mnie "mamo po co, mam książki", zła że zawracam jej głowę akurat teraz! jakimiś butami, gdy w pudełku tyle dobroci. Ola policzyła ostatnio, ile ma książek w swojej biblioteczce. Wyszło jej, że ponad 250. Stoją w u niej  w pokoju dwa regały na książki i brakuje już na nich miejsca na kolejne książkowe skarby. Zrobiła nawet ostatnio przemeblowanie, ciągając meble "od ściany do ściany", żeby tylko znaleźć kącik na nowy regał, no ale niestety - nowy układ nie zdał egzaminu i wszystko wróciło na stare miejsce. Planujemy zakup półki na ścianę (no, może dwóch, jak wciśniemy!). Ola uwielbia książki od dziecka i czyta ich naprawdę dużo. Kończy jedną, zaczyna drugą, zupełnie inną od poprzedniej. Fajnie, że są to książki o różnorodnej tematyce i że nie ogranicza się do konkretnego kanonu. Kupiłam jej wczoraj w Biedronce Mitologię nordycką. Ola spojrzała tylko na mnie z pytaniem w oczach "serio?" i widziałam po niej, że ta książka to akurat niekoniecznie. Zerknęła szybko w jej treść i kiedy okazało się, że jest tam o Thorze, to skakała z radości, aż Misia zaczęła płakać ze strachu. Oczywiście był też od razu telefon do koleżanki, która tak jak ona uwielbia Marvela :) Ola kolekcjonuje również zakładki do książek. Sama je kupuje, dostaje od innych, czasami przyjdą z zamówionymi książkami (zazwyczaj tania książka dorzuca do przesyłek i Ola właśnie tam stara się robić zakupy). Książka (najlepiej z zakładką :) to dla Oli zawsze trafiony prezent. Igor póki co zaczytuje się w Encyklopedii świata. Wybór przez niego akurat tej książki nas specjalnie nie dziwi, gdyż Igor z autentycznym zaciekawieniem ogląda wszelkie programy typu Galileo, The Brain. Genialny Umysł, Milionerzy. Misia obcuje z książkami po swojemu. Poznaje, jak smakuje papier :) i dobry chyba nie jest, bo pluje :) czy łatwo można go podrzeć :) ewentualnie pomiętolić :) Ola nie może na to patrzeć i mówi, że to barbarzyństwo w najczystszej Misiowej postaci. Kiedy mała stoi na Oli łóżku i kombinuje, jak tu dobrać się do słowników na jednej z półek biurka, Ola wygania nas obie z pokoju. U starszej córki wszystkie książki stoją równiutko, żeby tylko się nie zniszczyły, według schematu, który to Ola jakoś tam sobie wymyśliła. Ja zaczytuję się w J. L. Wiśniewskim. Każde słowo napisane przez tego autora jest takie inne niż wszystkie te same słowa, ale w innych książkach innych autorów. Uwielbiam! Zakupiłam właśnie Wszystkie moje kobiety, która to książka swoją premierę miała teraz na początku listopada. Niestety jeszcze nie mogłam jej przeczytać, bo Misia organizuje mi większość czasu, a gdy już idzie wieczorem spać (w dzień śpi tylko jeden raz - pół godziny), ja padam razem z nią, choć wyrzut sumienia się we mnie odzywa, że mogłabym przecież coś jeszcze zrobić. Ale w nosie tam! Adam z kolei czyta takie książki, po które ja raczej nie sięgam. Są to kryminały i sensacje (takie książki z dreszczykiem), a już najbardziej lubi te szwedzkich autorów i naszą Katarzynę Bondę. I jeszcze Remigiusz Mróz, zapomniałam. Dla Oli, i mówi to od dawna, książką nr 1 są Akty wiary Ericha Segala. Najpierw przeczytałam ją ja, potem Adam, a Ola jakoś ze 2-3 lata temu i każdemu z nas dała ona do myślenia. Na pewno skłania do zadawania pytań, a to ważne. Choć mówi się, żeby nie oceniać książki po okładce :)) ja czasami kupuję tylko dlatego, że zauroczyło mnie piękne wydanie. Najcudniejsze są chyba książki dla dzieci, po prostu niektóre są tak obłędnie zilustrowane, że chcesz je mieć u siebie i nieważne, ile masz lat. My z Olą zawsze możemy podeprzeć się Misią, by jakoś uargumentować kolejny taki zakup, bo przecież Misieńka za lat parę będzie czytać, a wtedy to "jak znalazł" :) Mamy u siebie też kilka książek staruszek (to takie nasze książki z dzieciństwa - moje i Adama), trochę zniszczone, lekko naddarte, z kartkami, którym zaginaliśmy rogi, żeby zaznaczyć, gdzie skończyliśmy czytać. A Wy? Czytacie? Lubicie? Kupujecie? Pożyczacie? O książkach mogłabym jeszcze napisać słów więcej niż parę, ale może już Was zanudzam, więc stawiam w tym miejscu kropkę. 





 



 















Ach, gdyby tak jeszcze mieć taki bardzo, bardzo, ...., bardzo duży i głęboki fotel do czytania :)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy za komentarze :-)