środa, 27 lutego 2019

W raju, tyle że Ptasim





     Niedzielną wycieczkę po Sobieszewie rozpoczęliśmy od Ptasiego Raju. Pisałam Wam o tym rezerwacie tutaj. Później pospacerowaliśmy nadbrzeżem Martwej Wisły, a na koniec trafiliśmy na plażę. LAS-RZEKA-MORZE. Tak minęły nam prawie 3 godziny. Kiedy rankiem zaproponowałam dzieciakom ten wypad, spojrzały na mnie z pytaniem (wypowiedzianym głośno) Ale czemu do Ptasiego Raju? Uśmiechnęłam się i mówię Bo to raj i dodałam po chwili To nic, że ptasi, ale raj. Na niedzielę akurat. I tak to z nami jest. Lubimy się powłóczyć, gdzieś pojechać, coś zobaczyć. Przyznaję, że rodzinka ma już dosyć wypadów do lasu i nad morze, ale to ja nadal mam leśno-morskiego wkręta i trochę ich przymuszam☺️Oni z chęcią obraliby już inny kierunek wspólnych wyjazdów i tak też w najbliższym czasie będzie (las zaraz odpadnie, ze względu na kleszcze i żmije). Zgodę Miśki na wszystkie włóczęgi mam zawsze, bo jest jeszcze za mała i dyskutować nie potrafi (z przyczyn oczywistych również - wiecie, na razie tylko mama, tata, no, am). Michalina jest mega szczęśliwa, kiedy widzi zamieszanie w wiatrołapie, to dla niej znak, że wychodzimy. Biegiem przynosi swoje buty, bo to też taki mały człek wędrowny :) Wczoraj na przykład przy okazji krótkiej przejażdżki nad okoliczne jezioro, nie obeszło się bez małego spaceru po ulubionej żwirówce - leśnej ścieżce w pobliskim nadleśnictwie. Takie wypady zabierają trochę czasu z codziennego rozkładu dnia, ale trudno. Kiedy słońce przyświeci mocniej za oknem, nie chce się (szczególnie mi) siedzieć w domu i szukam(-y) pretekstu (albo też nie), żeby się z tego domu urwać, choćby na trochę. Cierpią na tym codzienne obowiązki, które podobnie jak ja, są daleko w lesie :)
     







 

 

  

dla zainteresowanych kilka zdjęć z teorią :)









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy za komentarze :-)