piątek, 1 grudnia 2017

W Lubianie




     Tradycyjnie już przed świętami pojechaliśmy do Lubiany w poszukiwaniu drobnych prezencików dla najbliższych. I tradycyjnie już :) wróciliśmy z kubeczkami i talerzami. Lubię te nasze wycieczki do firmowego salonu, bo nie dość, że wyrwiemy się z Misieńką z domu, to jeszcze zawsze znajdziemy dla siebie jakieś cudne skorupki. Tańsze, droższe, zależy od zasobności portfela w danym momencie. Mamy dużo wspomnianych skorupek u siebie w kuchni (nie tylko z Lubiany oczywiście). I białe, i kolorowe, i takie dostojne, i zabawne. Ze znalezieniem miejsca dla nowych skarbów zaczynamy mieć problem, brakuje go już w kuchennych szafkach, ale cóż - nie znam (bo to głównie ja) umiaru. Jak widzę 😋 głupieję i mieć muszę. Choćby za 2 zł - bo perełki w tej cenie też są. Taka sroka ze mnie :) skorupkowa.



#


#


#


#


#


#


#


#


#


#


#


#


#


#


#


#


#


#


#


#



Zaśmiałam się przed chwilą.
Leci w tv bajka Masza i niedźwiedź, Masza mówi: 
no co tak siedzisz, tyle urody jest do sfotografowania,
a ja tu wklejam akurat zdjęcia z Lubiany :))
Kilka minut później w kolejnej bajce słyszę z ekranu:
 A komu przeszkadza bałagan?
Rozejrzałam się po domu i tak myślę: A w sumie?

Witajcie w grudniu!






1 komentarz:

  1. Ja już wyrosłam z gromadzenia, wręcz staram się pozbywać niepotrzebnych rzeczy i przedmiotów. Ale dzisiaj zobaczyłam w gazetce z jednego sklepu taki ładny wzór (nazywa się Rumianek). Jeśli w rzeczywistości talerzyk będzie tak ładny na jaki wygląda, to kupię, mimo, że właściwie nie potrzebuję. Odmówię sobie filiżanek, kubków, spodeczków z tej serii, ale talerzyk mieć muszę :-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarze :-)