szczególnie ten mazurski
Jestem, smakuję każdą chwilę, magazynuję na zapas ... Moje Mazury. Nie umiem tego wytłumaczyć, ale tu inaczej oddycham, inaczej funkcjonuję, cała jestem inna. Lubię siebie w wersji mazurskiej. Rano o 6-tej szkoda mi było czasu na spanie - w koszuli nocnej, wysokich kaloszach i polarze "wyskoczyłam" na wioskę i z uwieszonym na szyi aparatem cykałam to tu, to tam. A było przepięknie: rześko, mgliście, klimatycznie, w lekkim jeszcze uśpieniu. W czym tkwi magia tego miejsca? Pewnie w tym, że je kocham i nigdy tak naprawdę nie odcięłam 300-kilometrowej pępowiny.
Twoje D. i moje B. "W czym tkwi magia tego miejsca?"
OdpowiedzUsuń