środa, 23 września 2015

ŁYK ŚWIEŻEGO POWIETRZA



     Pierwszy łyk jesiennego powietrza zaczerpnięty w trakcie dzisiejszego kijkowego marszu. Drugi łyk, znacznie głębszy, już w piątek - na ukochanych Mazurach. Jeszcze tylko kilkadziesiąt godzin i pojedziemy do naszych D. Czekają tam Moi, a ja tęsknię za Nimi bardzo. Póki co, jesień zaczyna się dla mnie niefajnie. Stare problemy, nowe problemy, no cóż ... ale nie o tym chciałam w dzisiejszym poście. Tak już jest od dłuższego czasu, że mamy z koleżankami-sąsiadkami taką samolubną chwilkę tylko dla nas, nie codziennie oczywiście. Ta chwilka to około 1-2 godziny, bierzemy wtedy kijki i ruszamy - trochę lasem, trochę polem, trochę szosą, kawałek przez wieś. Gadamy, śmiejemy się, opowiadamy o tym i o tamtym - jednym słowem na swój sposób ładujemy akumulatory. Fajne to jest, choć czasami mężowie się wkurzają (jak są akurat w domu - trójka z nas to takie słomiane samotne), dzieciaki mają focha, żeby tylko na psa nie zeszło, hmm ... Zerknijcie na fotki, nas tam nie widać, ale o tym, co wokół ... i owszem. Pozdrawiam, dziewczyny:))


*********
Zdjęcia zrobione podczas kijkowej trasy.
Nordic walking w naszym koleżeńskim wykonaniu
jest pozytywnie humorkowy, opowiastkowy, relaksujący.

 
Kijkowa brygada to: Ja, Ola, Patrycja, Edyta 
i czasami osoby towarzyszące. 
Inny skład: Ja, Pani Irenka, Pani Wiesia.


Ciekawe, czy moje koleżanki rozpoznają, gdzie 
cyknęłam te zdjęcia, nasze wędrówkowa trasa liczy ok. 8 km


Podpowiem, że jest to na naszym skrócie.


O każdej porze roku te miejsca wyglądają inaczej,
Brnęłyśmy już w błocie, zaspach śniegu, skwarze, deszczu.


Niektórzy mieszkańcy z miejsc, które mijamy,
wiedzą, że o stałej mniej więcej porze,
(nie dziś, to jutro albo pojutrze) będziemy szły.


Jest taka babunia, że gdy szłyśmy z panią Irenką i panią Wiesią latem,
machała do nas regularnie sprzed swojego domu.


Po trasie jest takie obejście, że ciągle gra dość głośno muzyka,
kiedy byśmy nie szły - jakby stale impreza.


Lubimy te nasze kijkowe babskie spotkania.


Weszły nam już w nawyk: czasami któraś nie może,
albo mamy coś pilnego, pogoda nie taka, wtedy odpuszczamy.



Można się naoglądać po drodze różności.
Charakter edukacyjny jest, i owszem.
 


A w przyrodzie się dzieje ...





Do kolejnego spotkania, 
nie tylko przy kijkach (tu puszczam oczko). 
@ Ew.

2 komentarze:

  1. Miło, że wreszcie pojawiłyśmy się oficjalnie w Twoich rozważaniach i wreszcie wspomniałeś o naszych terapeutycznych zlotach - tu ja mrugnę oczkiem...

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarze :-)