sobota, 12 grudnia 2015

Trochę świątecznie, trochę nieświątecznie





     Będąc dzisiaj na wieczornym spacerze z psem, widziałam spadającą gwiazdę, szybko pomyślałam jedno życzenie ... niech się spełni :-)! Lubię grudzień, choćby za to, że gdy zapada zmrok, robi się pięknie, zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz. Tak trochę bajkowo. Na pierwszy plan wysuwają się rozmigotane świetlne łańcuchy, blask świec, ogień w kominku i choć pogoda nadal usilnie odmawia świątecznej współpracy - jest to bez wątpienia wyjątkowy czas. Myślę, że każdy te ostatnie dni roku przeżywa inaczej, dla jednych to okres autentycznej zadumy i refleksji nad tym, co przyniósł upływający rok, chwila na zatrzymanie się w biegu codziennych spraw, dla innych oczekiwanie i gotowość na nowe rozdanie. Czas bardzo rodzinny, ale też (tak sądzę) i pewnej ciszy w tym wszystkim. Ja w każdą niedzielę mam taką swoją cichą godzinkę, tylko dla siebie, którą nazywam "godziną prywatną". Wstaję w ten weekendowy dzień wcześniej od moich śpiochów, w domu jest prawie bezszelestnie, dyskretnie, za oknem leniwie budzi się dzień, zaparzam sobie kawę i zmykam pod koc na kanapie. Czytam wtedy książkę bądź wertuję gazety, często przeglądam internet. To taki mój mały rytuał, ale bardzo go lubię i nie odpuszczam. Czekam, aż usłyszę z góry: Mamo! ... (to Igor zazwyczaj) ... czas wtedy podnieść się z kanapy i rozpocząć dzień. Zaczynamy wspólnym długim śniadaniem z kubkiem kakao i jajecznicą na ogół. Gadamy o wszystkim i o niczym, uzgadniamy, co dziś robimy, czy gdzieś jedziemy, czy siedzimy w domu. Gdy nie mamy planów wyjazdowych i wiemy, że nas też nikt nie odwiedzi, potrafimy snuć się w piżamach do późnego popołudnia. Uwielbiam te nasze niedzielne rozmemłanie. Obejrzymy w międzyczasie jakiś film bądź coś innego, ja przygotuję obiad, moi tradycyjnie będą wybrzydzać. Może to i cudaczne, ale taką właśnie powolną piżamową niedzielę uważam za pewną formę luksusu i wspólne rodzinne osiągnięcie. To wielkie szczęście móc słyszeć w domu gwar, śmiech, dyskusje, a nawet kłótnie. Naprawdę Wielkie Szczęście. 


:-)


2 komentarze:

  1. Mam małe pytanie do pani i pani męża. Jakim aparatem robią państwo zdjęcia. Proszę o odpowiedź, bo nie wiem jaki kupić, a chciałbym spróbować swoich sił w fotografii.

    OdpowiedzUsuń
  2. Od 2 miesięcy mamy Nikona D5500, zdjęcia z zagranicy robimy sporo słabszym aparatem. Choć jesteśmy laikami w dziedzinie fotografii, uważamy że Nikon to cudo, dające dużo możliwości, ale jeszcze nie rozgryźliśmy go do końca. Nie wiem, czy jesteśmy właściwymi osobami do wydawania opinii, bo fachowcy z nas żadni.

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarze :-)