sobota, 7 listopada 2015

Francja

   
     Adam wczoraj we Francji, dziś chyba w Belgii, chwilę w Luksemburgu, a najlepiej gdyby był z nami. Ale cóż, jak to mawiają nasze dzieci - życie! Jeszcze dwa tygodnie. Otwieram rano komputer i tu niespodzianka - podesłał mi fotki :-) wie, że bardzo lubię jego zdjęcia. Dzisiaj dzień roboczy, jak to w sobotę, a wieczorem miłe spotkanie w fajnym towarzystwie (po sąsiedzku). Córcia wybyła z koleżanką do wielkiego! miasta na tzw. sklepy i do kina, syn u kolegów ... a mama w garach i na szmacie, no tak - życie! Najpóźniej w poniedziałek śladu po sprzątaniu nie będzie, jestem pewna. Ha, ale we wtorek ja mam wyjściowe na koncert. Na podwórku coraz smutniej, mało słoneczka, liście już praktycznie opadły, brr ... i zimno. Palić w piecu trzeba, a tego nie lubię, oj nie lubię. Żeby móc tak przespać listopad, zna ktoś jakieś zaklęcie?   


Wspomniane zdjęcia
Champ-sur-Drac 
(Francja, okolice Grenoble)


region Rodan-Alpy



*********





*********




*********




*********
Z jednego drzewa wychodzą liczne gałęzie,
każde z innej bajki, taka jakaś plątanina,
przyrodnicza samoistna mutacja.
D Z I W A D E Ł K A






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy za komentarze :-)