W niedzielę wybraliśmy się na wycieczkę na Hel. Pogoda dopisała, i to bardzo. Złapaliśmy pierwszą lekką opaleniznę :-) Nawdychaliśmy się morskiego powietrza ;-) A pozytywne efekty naszego wypadu poczuliśmy dopiero wieczorem, kiedy mocno "tak fajnie" zmęczeni, dosłownie padliśmy do łóżek. Uwielbiam nasze wycieczki, takie tylko w czwórkę, lubimy i podoba nam się raczej to samo, więc się dogadujemy i nie marudzimy. Dzień zaczęliśmy od kolorowej lodowej bomby, a zakończyliśmy na grze Rummikub, którą zakupiliśmy na naszej włóczędze (grę tę lubimy od dawna - dzięki Esterze i Danielowi - to już tradycja, że gramy w nią zawsze ilekroć jesteśmy na Moich D.) Hel jest klimatyczny i myślę, że tacy lekko zakręceni wycieczkowo "fiksanci" jak my, będą się tam czuli dobrze. Niewątpliwą atrakcją jest fokarium, gdzie 6 fok (Ania, Ewa, Agata, Bobas, Fog i Pływająca Fala), dokazuje przed swoją publiką. My bawiliśmy się przednie. Chcemy tam wrócić, żeby zobaczyć Muzeum Obrony Wybrzeża, Adam interesuje się takimi tematami. Z dojazdem tylko kiepsko, szczególnie latem, bo korki wtedy nieziemskie.
duża buźka
:-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za komentarze :-)