Rany, jak to dobrze pielić w ogrodzie wieczorem. Hmm, źle to zabrzmiało😏. Dla jasności, w tkwieniu na kolanach z nosem przy ziemi w wywalaniu chwastów nie ma nic fajnego, ale za to te wieczorne widoki😊. Dla tych zachodów słońca mogę przekopać i pół hektara, chociaż nie ..., no bo bez przesady😉. Wieczorem wyłażą też te ohydne ślimaki bez skorupy, a one mnie obrzydzają☹️. Nie tylko mnie. Jesteśmy z Miśką na nie wyczulone. Michalina krzyczy co chwila "Mamo robale". Ona i ja widzimy je zanim zdążą na dobre wkroczyć na nasze terytorium. Jako, że to nasze terytorium! walczę z nimi, ale to walka strasznie nierówna. Mam wrażenie, że ślimulce te do zżerania naszych roślin zaangażowały całą swoją armię. Cholery biorą się za najładniejsze kwiaty, a chwastów nie tykają. Podejrzewam, że mają też jakąś komitywę z mrówkami, bo tak jak ślimaki demolują ogród wieczorami i nocą (nocą nie sprawdzałam co prawda😏), to mrówy działają prężnie za dnia. No cóż, dziś kolejna bitwa, zobaczymy w jakich okolicznościach niebios😫.
wtorek, 30 czerwca 2020
poniedziałek, 29 czerwca 2020
Na klifowym wzgórzu :)
O Mechelinkach przeczytałam dawno temu u kogoś na instagramie. Wbiłam sobie do głowy tę nazwę z postanowieniem, że trzeba będzie tam kiedyś pojechać. Ponieważ Mechelinki znajdują się tuż przy Rewie, oczywistym było, że musimy zajrzeć i do tej niewielkiej kaszubskiej wsi. W sumie w tym miejscu mogłabym postawić kropkę, gdyż jej nie zwiedziliśmy, chociaż z perspektywy samochodu zapowiadała się atrakcyjnie. Ludzi było sporo, a ja naczelny cykor☺️, zdecydowałam, że klif będziemy podziwiać z bardziej ustronnego miejsca. Z pomocą mapy Google trafiliśmy na pole biwakowe tuż na skraju lasu, z którego to pola mieliśmy doskonały punkt widokowy na Zatokę Gdańską i wspomniane już miejscowości Mechelinki i Rewę. W Mechelinkach Kępa Oksywska schodzi do Zatoki Puckiej tworząc nader malowniczy klif o wysokości 20-30 metrów. Klif ten ciągnie się od Mechelinek aż do Gdyni-Oksywia. A, Adam, ta zagadkowa budowla, którą widzieliśmy wyłaniającą się z wody kilkaset metrów od brzegu, to ruiny torpedowni w Babich Dołach. Powstała ona w czasie II wojny św. i służyła Niemcom do testowania torped. Po wojnie zniszczono ostatni odcinek molo przy torpedowni, żeby utrudnić dostęp do budynku, a ostatecznie resztki molo wysadzono w powietrze w poł. lat 90-tych XXw.
Etykiety:
Ciekawe miejsca,
Kolorowo,
Krajobrazy,
Las,
Łąki,
Morze,
Niebo,
Przyroda,
Rezerwaty przyrody,
Wakacje,
Widziane gdzieś po drodze,
Wycieczki
niedziela, 28 czerwca 2020
Rewa, nie o wschodzie co prawda, ale w pogodne popołudnie :)
Wstyd się przyznać, że chociaż mieszkamy w okolicach Trójmiasta 19 lat, do Rewy nigdy nie dotarliśmy. Bynajmniej, nie pamiętam. Spacerowaliśmy po różnych plażach, ale po tej, akurat nie. Piszę spacerowaliśmy, ponieważ fanami tzw. leżenia plackiem, nigdy nie byliśmy. Na pomysł odwiedzenia tego miejsca wpadł ostatnio Adam. O dziwo sam zaproponował ten wyjazd, bo zazwyczaj to ja marudzę, żebyśmy gdzieś pojechali, a on w końcu, bardziej lub mniej chętnie, czasami z fochem, każe pakować nam się do auta. Warunek w tym Jego pomyśle był tym razem jeden: jedziemy tak, żeby zdążyć na wschód słońca. Dla osób lubiących fotografować, taka propozycja to nie lada gratka. Kurcze, nie wstałam!!! Sama sobie nie mogłam tego wybaczyć, ale tak to jest, jak kończy się czytać książkę godzinę przed planowaną godziną wyjazdu. Przysnęłam i spać zamierzałam aż do 7-ej przynajmniej. Zamierzałam podświadomie, bo świadomie, to jednak bym się zwlokła. Na pewno bym się zwlokła!!! I tu niespodzianka☺️, propozycja wypadu była nadal aktualna rano. Słońce, które wzeszło kilka godzin wcześniej (buu, dałam plamę☺️), zapowiadało pogodne popołudnie, więc błyskawicznie zapomniałam o robocie zaplanowanej na ten dzień i pierwsza siedziałam w samochodzie. Przyjemnie było poczuć ten wiatr od wody, po tak długim niebycie na plaży. Nie wiem, czy wiecie, ale jedną z atrakcji Rewy jest kilometrowy cypel, który wychodzi w morze i oddziela wody Zalewu Puckiego od wód Zatoki Gdańskiej. Z ciekawostek nadmienię Wam, że po jednej stronie cypla, nazywanego przez miejscowych "Szperkiem", woda jest cieplejsza od wody po jego drugiej stronie. Od razu zauważyliśmy też, że po jednej stronie cypla woda była spokojna, po drugiej zaś wzburzona. Miała też inny odcień. Zobaczycie niektóre niuanse na zdjęciach i domyślicie się, która strona jest która☺️, chociażby po tym, gdzie kierowali się miłośnicy kitesurfingu. Fotki są w kolorze niebiesko-brązowym, bo kolory zabrało słońce wraz ze swoim wschodem☺️. Postawię w tym miejscu wielokropek, bo mam nadzieję, że ciąg dalszy nastąpi ... i kiedyś w tamtejsze rejony wrócimy, choćby po to, by przejść plażą, mając po sąsiedzku malownicze klify.
REWA
Teraz zdjęcia trochę inne. Adam tak jakoś machał telefonem, że takie zdjęciowe falowańce mu wyszły☺️.
PS Kolejnym przystankiem po Rewie były Mechelinki, tam jednak za dużo ludzi spacerowało, więc zmieniliśmy plany i podjechaliśmy przez Pierwoszyno na takie pole biwakowe i stamtąd z klifu zerknęliśmy na wielką wodę, ale o tym już jutro.
wtorek, 23 czerwca 2020
Codziennik już nie mazurski :(
Tęskno nam za Mazurami. Kochamy tam wszystko. Czy kiedyś uleczymy się z tej miłości😃? Chyba nie💚😊. Żeby chociaż trochę osłodzić sobie żal po powrocie do domu, podskoczyliśmy😉 do Rewy i na klify w Michelinkach. Warto było. Wycieczka na pewno do powtórzenia jesienią. Klify w kolorowej jesiennej odsłonie muszą zachwycać, a my chcemy to sprawdzić😉. Mało zwiedzamy teraz, ale strach (głównie mój) bierze górę. Na Mazurach też pojechaliśmy tylko na zwalony most w Kruklankach (wpis znajdziecie tutaj), a i tu ludzi było sporo. Kiedy składaliśmy sobie życzenia noworoczne, nie pomyśleliśmy nawet, że wycieczki będziemy urządzać sobie do płotu i z powrotem. No, ale cóż, jest jak jest😢. Fajnie, że chociaż taką rozbiegówkę mamy!
Nasza mała podróżniczka. Co, jak co, ale z Miśką na wyjazdach można konie kraść😉.
W trakcie naszej nieobecności ogród delikatnie zdziczał. W ruch poszły już: sekator, motyka, grabie i kosiara.
Szkoda, że operator owych sprzętów jest jeden - ja😉. Miśka pomaga przy ślimakach. Też macie te paskudne pomory?
☾☆🌙
Zachody wprawdzie nie mazurskie, ale podobnie piękne (podobnie, bo mazurskie najpiękniejsze😊).
Dwa wieczory, a tyle kolorów ☁️
Subskrybuj:
Posty (Atom)