wtorek, 31 grudnia 2019

Wszystkiego dobrego, Kochani !!!





     W drugi dzień Świąt zaczęliśmy przy śniadaniu rzucać pomysłami, gdzie by tu pojechać w trakcie dnia. Ja jako pierwszą opcję zaproponowałam Pelplin i tamtejszą katedrę. Rodzinka zgodnie pokręciła głowami na nie. No cóż, 4:1 na NIE, a szkoda. Za chwilę padło to, co zawsze pada, gdy nie mamy sprecyzowanego planu może nad morze? Zachwytu nadal nie zauważyłam, choć reakcja odmowna była już mniej gwałtowna. Entuzjazm się pojawił, a jakże, ale przy kolejnej propozycji. Ze strony męża i starszej córki. Zgadnijcie jakiej? No tak, oczywiście, MAZURY (nie mogliśmy pojechać tam wcześniej z powodu mężowskiego choróbska, żeby nie sprzedać malutkiej mazurskiej dziewczynce💗wątpliwego prezentu świątecznego w postaci wirusa). Moja rodzinka posunęła się nawet dalej w swojej propozycji: jeden dzień na Mazurach, a kolejne dwa w Wilnie, do którego mamy z Mazur około 300 km. Nie widzieliście tak szybkiej akcji pakowania i ogarniania chałupki, aby móc ruszyć już w drogę. Po godzinie byliśmy w samochodzie, a pod wieczór siedzieliśmy z szóstką najbliższych nam osób przy mazurskim stole. Wspomnę, że z pierwszą trójką gościliśmy się u nas w domu nie dalej jak dzień wcześniej, a z drugą trójką zobaczyliśmy się dopiero na Mazurach. Do Wilna nie pojechaliśmy, ale tak to już bywa, że kiedy docieramy na Mazury, ciężko nam jest się stamtąd ruszyć, zarzucamy przysłowiową kotwicę na Moich D. i zaklinamy czas, żeby nie biegł tak szybko. Zamiast Wilna zwiedziliśmy ciekawe miejsca znajdujące się w odległości kilkudziesięciu kilometrów od mojej rodzinnej wioski. Znowu byliśmy w Giżycku i tamtejszej Twierdzy Boyen, którą to twierdzę odpuściliśmy sobie latem ze względu na przerażającą nas liczbę innych turystów. Pojechaliśmy też na wiadukty w Stańczykach. O nich nie wspominaliśmy Wam jeszcze na Sosenkowym. My z Adamem wróciliśmy w to miejsce po przeszło 20 latach, kiedy to piękni i młodzi😉mieliśmy tam swoją pierwszą randkę "na poważnie"☺️. Trzy dni na Mazurach minęły niestety błyskiem, ale w drodze powrotnej wyszukaliśmy w Bartoszycach restaurację "U św. Mikołaja", serwującą dania kuchni wschodniej, którą to restaurację polecał pan Tomasz Bednarek w programie "Zakochaj się w Polsce". Byliśmy, zjedliśmy i było pysznie. Nadrobiliśmy potem kilkanaście kilometrów i podjechaliśmy do miejscowości Stoczek Klasztorny, żeby zobaczyć tamtejszą Bazylikę w świątecznej odsłonie. Znowu się zachwyciliśmy. O Stoczku pisałam Wam tutaj i tutaj. Wstawię dzisiaj parę zdjęć z każdego odwiedzonego przez nas miejsca w trakcie tego mazursko-wileńskiego wyjazdu, a resztę z dokładnymi opisami zamieszczę już w nowym roku. Będę miała super start na Sosenkowym, bo nadzwyczaj dobrze nam się pstrykało fotki;) O Wilnie nie zapominamy, zostawiamy go sobie na cieplejsze dni. To pierwsze z postanowień na 2020 rok: chcemy i musimy pojechać na Litwę!!! A, i jeszcze Kudowa Zdrój☺️To już ostatni wpis w tym roku, brak w nim jakichkolwiek podsumowań, a wręcz przeciwnie, wybiegam w nim naprzód z krótką zapowiedzią tego, co pojawi się na sosenkowych kartach w najbliższym czasie. Widzimy się zatem w Nowym Roku. DO SIEGO DRODZY CZYTELNICY, WSZYSTKIEGO DOBREGO i NIECH SIĘ NAM WSZYSTKIM DARZY!!!!




☆☆☆
Zapowiedź tego, co wkrótce na blogu


Twierdza Boyen w Giżycku






Wiadukty w Stańczykach







Restauracja "U św. Mikołaja" w Bartoszycach



Na talerzu jeszcze chwilę wcześniej była pierś z kaczki z pieczonym jabłkiem i żurawiną☺️


i pierogi z owocami.




Bazylika w Stoczku Klasztornym





Po Stoczku Klasztornym nie zrobiliśmy już żadnego przystanku.  


Jeden wyjazd, a tyle radochy☺️



A tak w ogóle, to:
PS 1 Jak czujecie się po świętach? Przejedzeni? Nam w boczki poszło, bynajmniej mi, niestety, ale jak to mruknął Kubuś Puchatek spoglądając w lustro i klepiąc się po brzuszku Nie liczy się rozmiar. Liczy się puchatość! O rany, tego się trzymać? 
PS 2 Hmm, wracając do Puchatka Jaki dziś dzień - zapytał Puchatek. Dziś - odpowiedział Prosiaczek. Na to Puchatek: To mój ulubiony dzień. Innymi słowami myśl tę ujęła wczoraj Ola. Czemu? Dziecko nasze było od południa na ubraniowych zakupach i wynalazła takie perełki na wyprzedażach, że cały wieczór się uśmiechała :)))))) Też się uśmiechałam, tak Oli do towarzystwa☺️
PS 3 Widzimy się po pierwszym w 2020!!!!!






poniedziałek, 30 grudnia 2019

Jak zaczęliśmy, tak i skończyliśmy☺️





     Rok 2019 rozpoczynaliśmy na blogu zdjęciami z Parku Oliwskiego w Gdańsku tutaj. Po raz pierwszy widzieliśmy wtedy ten zielony kompleks tak pięknie rozświetlony wieloma iluminacjami. Przy końcówce roku ponownie pojechaliśmy do parku i choć aranżacje świetlne są takie same jak poprzednio, odpaliliśmy aparat☺️i powtórzyliśmy zdjęcia sprzed kilku miesięcy. Jeśli macie ochotę, zerknijcie poniżej. Nam ten leniwy spacer dostarczył sporo frajdy, pocieszył oko i rozładował bateryjki do rozgrzebanej w kuchni roboty.









Katedra Oliwska w Gdańsku↓

 

☆☆☆