środa, 5 września 2018

My nadal o Lwowie





     Dzisiaj zabieramy Was na tyły kościoła Bernardynów. O kościele Bernardynów było sporo trzy posty wcześniej tutaj. Trafiliśmy w to miejsce trochę przypadkiem, idąc na Wysoki Zamek. Nie wiedzieliśmy, że to tu znajduje się jedna z najbardziej znanych w mieście knajp MIĘSO i SPRAWIEDLIWOŚĆ, pierwsza grillowa restauracja we Lwowie, założona prawdopodobnie! przez ostatniego lwowskiego kata. Wystrój i klimat restauracji nawiązują zresztą do torturowych historyjek :)) Nie zjedliśmy tam obiadu i żałowaliśmy później, bo trafiliśmy w inne miejsce z jedzeniem może i dobrym, ale nieprzyjazną obsługą. Ogólnie mieliśmy szczęście do knajp. Tylko ten jeden raz źle trafiliśmy. Pyszna pizza była w Celentano (pyszna, pyszna, pyszna, a rozmiar gigantyczny), najlepsze jajka sadzone w Nostalgii (a tak w ogóle, to naprzeciwko Nostalgii stoi pomnik pisarza Leopolda von Sacher-Masocha - to ta figura, której większość turystów grzebała w kieszeni, a za Leopoldem :) restauracja Masoch Cafe - oferująca afrodyzjaki i utrzymana w dość frywolnym charakterze, nie byliśmy!!!!!! nie nasze klimaty!!!!!!, z ciekawostek - to wyczytałam, że od nazwiska pisarza pochodzi pojęcie masochizmu). Wieczorem któregoś dnia trafiliśmy z Adamem do Arsenału na grillowane żeberka - rany, te to były obłędne i do tego lwowskie piwo, ślinka cieknie na samo wspomnienie patrz tutaj. Jedliśmy w jeszcze jednym fajnym miejscu, z typowo ukraińskim potrawami, ale o tym w późniejszym poście (zaznaczę, tylko, że dania były tam tak dobre, że Igor zjadł swoje i moje, a to się zdarza naprawdę rzadko, bo zazwyczaj marudzi, dziewczyny zamówiły jeszcze raz to samo, a Adam to w sumie obszedł się smakiem - wziął sobie tylko zupę solankę, gdyż myślał, że my nie damy rady ze swoim talerzami). Knajp, barów, restauracji jest na Starym Mieście i w Centrum ogromna ilość, wybieraliśmy "na oko" :) i węch :)


zdjęcia tyłu kościoła i podwórza restauracji Mięso i Sprawiedliwość









 






 










     Z terenów kościelnych poszliśmy w kierunku Wysokiego Zamku. Wysoki Zamek to nie zamek, to wzgórze, choć kiedyś zamek tu stał. Do naszych czasów dotrwał tylko fragment jednej ze ścian zamkowych z poł. XIV w. Trzeba pokonać sporo schodów, żeby się wspiąć na szczyt i zobaczyć panoramę Lwowa z Wysokiego Zamku. Nie uwierzycie, ale pobłądziliśmy na tych schodach (niemożliwe, a jednak :)












Na szczycie wzniesienia znajduje się maszt z flagą Ukrainy.


Panoramę Lwowa można zobaczyć jeszcze z Ratusza na Starym Mieście.
My dotarliśmy tylko na Wysoki Zamek, czy jak wolą nazywać go inni - na Kopiec Unii Lubelskiej.
:)))))






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy za komentarze :-)