Zaczynamy od brązu :)))
środa, 19 września 2018
wtorek, 11 września 2018
piątek, 7 września 2018
Do kolejnego wyjazdu :)
Dzisiejszym wpisem kończymy naszą wycieczkę do Lwowa. Była to fantastyczna przygoda i mam nadzieję, że jeszcze ją powtórzymy. Na zakończenie umieszczam kilka zdjęć zrobionych głównie w cerkwiach grekokatolickich, których we Lwowie jest naprawdę dużo i szczerze przyznaję, że pogubiłam się na tę chwilę, jakie zdjęcia są z której. Pokazuję je Wam, bo wnętrza są przepiękne i przynajmniej na nas zrobiły ogromne wrażenie. Zamieszczam jeszcze fotografie dwóch pomników, które umknęły mi gdzieś do tej pory i ujęcia z typowo ukraińskiej knajpki.
↷
KOŚCIÓŁ BERNARDYNÓW pw. św. Andrzeja (obecnie cerkiew grekokatlicka)
przewijał się już w poprzednich wpisach
↷
nie kojarzę, gdzie zrobiliśmy to zdjęcie
↷
CERKIEW PRZEMIENIENIA PAŃSKIEGO
tuż przy Katedrze Ormiańskiej
CERKIEW PRZEMIENIENIA PAŃSKIEGO
tuż przy Katedrze Ormiańskiej
↷
przed KATEDRĄ ORMIAŃSKĄ
↷
KOŚCIÓŁ MATKI BOŻEJ GROMNICZNEJ (obecnie cerkiew)
odprawiane są tu też msze w obrządku rzymskokatolickim, również w jęz. polskim
odprawiane są tu też msze w obrządku rzymskokatolickim, również w jęz. polskim
↷
CERKIEW (dawniej Kościół św. Kazimierza)
↷
ARSENAŁ
obwodowe muzeum historyczne z kolekcją broni palnej i grillowa restauracja (ta z żeberkami :)
obwodowe muzeum historyczne z kolekcją broni palnej i grillowa restauracja (ta z żeberkami :)
↷
POMNIK DRUKARZA IWANA FEDOROWA
na placu tuż przed Arsenałem
↷
KOŚCIÓŁ DOMINIKANÓW pw. BOŻEGO CIAŁA (obecnie cerkiew grekokatolicka Najświętszej Eucharystii)
Napis widoczny na elewacji kościoła SOLI DEO HONOR ET GLORIA w tłumaczeniu SAMEMU BOGU CZEŚĆ I CHWAŁA
↷
POMNIK NIKIFORA KRYNICKIEGO (właściwie nazywał się Epifaniusz Drowniak)
polskiego malarza łemkowskiego pochodzenia
pomnik znajduje się tuż obok Kościoła Dominikanów
↷
nasza ostatnia knajpka, jedzenie wyśmienite, nie pamiętamy nazwy niestety
zupa "solanka" - znacie?
↷
I jak to mówi świnka Peppa w odcinku Wakacje na kempingu
bardzo przyjemnie jest wyjeżdżać na wakacje, ale jeszcze lepiej jest wracać do naszego małego domku
Ze świnką jesteśmy na bieżąco za sprawą naszej Miśki oczywiście :)))
A teraz dla mnie i dla Adama
NA PAMIĄTKĘ 😊
Nocą Stare Miasto i Centrum żyje chyba jeszcze intensywniej niż za dnia.
PS Aha, we Lwowie (co ciekawe, tak mi się teraz przypomniało) jest bardzo dużo budek z kawą, a ciężko znaleźć budkę z lodami. Na każdym kroku znajdziemy też salon (serwis) Apple. Zaciekawiły nas też przejścia dla pieszych - nad światłem zielonym czy czerwonym znajduje się wyświetlacz odmierzający sekundy do zmiany świateł. Zwróciło też moją uwagę, ale to może przypadek?, że z kwiatów balkonowych to praktycznie same czerwone pelargonie. Śliczne bukiety z kwiatów ciętych można kupić od pań przed bazarkami. Bukiety robione przez starsze panie były jak dla mnie dużo piękniejsze od tych z kwiaciarni. Sukienki ślubne mijane w witrynach sklepowych - obłędne. Jak mi się coś jeszcze przypomni, to dopiszę :))))
środa, 5 września 2018
My nadal o Lwowie
Dzisiaj zabieramy Was na tyły kościoła Bernardynów. O kościele Bernardynów było sporo trzy posty wcześniej tutaj. Trafiliśmy w to miejsce trochę przypadkiem, idąc na Wysoki Zamek. Nie wiedzieliśmy, że to tu znajduje się jedna z najbardziej znanych w mieście knajp MIĘSO i SPRAWIEDLIWOŚĆ, pierwsza grillowa restauracja we Lwowie, założona prawdopodobnie! przez ostatniego lwowskiego kata. Wystrój i klimat restauracji nawiązują zresztą do torturowych historyjek :)) Nie zjedliśmy tam obiadu i żałowaliśmy później, bo trafiliśmy w inne miejsce z jedzeniem może i dobrym, ale nieprzyjazną obsługą. Ogólnie mieliśmy szczęście do knajp. Tylko ten jeden raz źle trafiliśmy. Pyszna pizza była w Celentano (pyszna, pyszna, pyszna, a rozmiar gigantyczny), najlepsze jajka sadzone w Nostalgii (a tak w ogóle, to naprzeciwko Nostalgii stoi pomnik pisarza Leopolda von Sacher-Masocha - to ta figura, której większość turystów grzebała w kieszeni, a za Leopoldem :) restauracja Masoch Cafe - oferująca afrodyzjaki i utrzymana w dość frywolnym charakterze, nie byliśmy!!!!!! nie nasze klimaty!!!!!!, z ciekawostek - to wyczytałam, że od nazwiska pisarza pochodzi pojęcie masochizmu). Wieczorem któregoś dnia trafiliśmy z Adamem do Arsenału na grillowane żeberka - rany, te to były obłędne i do tego lwowskie piwo, ślinka cieknie na samo wspomnienie patrz tutaj. Jedliśmy w jeszcze jednym fajnym miejscu, z typowo ukraińskim potrawami, ale o tym w późniejszym poście (zaznaczę, tylko, że dania były tam tak dobre, że Igor zjadł swoje i moje, a to się zdarza naprawdę rzadko, bo zazwyczaj marudzi, dziewczyny zamówiły jeszcze raz to samo, a Adam to w sumie obszedł się smakiem - wziął sobie tylko zupę solankę, gdyż myślał, że my nie damy rady ze swoim talerzami). Knajp, barów, restauracji jest na Starym Mieście i w Centrum ogromna ilość, wybieraliśmy "na oko" :) i węch :)
〜
zdjęcia tyłu kościoła i podwórza restauracji Mięso i Sprawiedliwość
〜
Z terenów kościelnych poszliśmy w kierunku Wysokiego Zamku. Wysoki Zamek to nie zamek, to wzgórze, choć kiedyś zamek tu stał. Do naszych czasów dotrwał tylko fragment jednej ze ścian zamkowych z poł. XIV w. Trzeba pokonać sporo schodów, żeby się wspiąć na szczyt i zobaczyć panoramę Lwowa z Wysokiego Zamku. Nie uwierzycie, ale pobłądziliśmy na tych schodach (niemożliwe, a jednak :)
〜
Na szczycie wzniesienia znajduje się maszt z flagą Ukrainy.
Panoramę Lwowa można zobaczyć jeszcze z Ratusza na Starym Mieście.
My dotarliśmy tylko na Wysoki Zamek, czy jak wolą nazywać go inni - na Kopiec Unii Lubelskiej.
:)))))
Subskrybuj:
Posty (Atom)