Dawno nie fotografowałam ulubionego zakątku. Wczoraj nadarzyła się okazja,
choć za każdym razem, gdy stoję na poboczu i próbuję zrobić zdjęcie,
choć za każdym razem, gdy stoję na poboczu i próbuję zrobić zdjęcie,
samochody pędzą tak szybko, że ciarki mi po plecach nie biegną, a galopują.
Dzień dłużył się wczoraj nie wiadomo czemu. Dłużył się mi, dłużył też dzieciakom.
I choć roboty jest ogrom, mieliśmy to gdzieś (oj, brzydko się dzisiaj wyrażam:)
Nosiło nas od rana, aż wieczorem zaniosło tam, skąd zdjęcia poniżej.
Miłej niedzieli, my zaraz ruszymy jeszcze nie wiemy gdzie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za komentarze :-)