Piszę ostatnio coraz mniej, ale staram się zaznaczyć swoją obecność na blogu chociaż jednym zdjęciem. Czasu jakby mniej, bo i Misia aktywniejsza z dnia na dzień. Posiadła już wiele nowych umiejętności i dokazuje, aż miło. W każdym razie angażuje czas mój i rodzeństwa do maksimum. Chorowaliśmy też cały zeszły tydzień, a i w tym nie jesteśmy do końca zdrowi. Ciągle coś nas gniecie i uwiera zdrowotnie. Mam nadzieję, że nas nie położy od nowa. Korzystacie z ostatniego dnia lata? U nas pada, jakże by inaczej 😕ale pięknie wyglądają za to pajęcze sieci podkreślone jesienną wilgocią. Porozwieszane są na całym podwórku. Zwróciliśmy na nie uwagę rankiem, pędząc lekko spóźnieni do szkoły. Pierwsze kasztany też już zebrane, z czym wiąże się zabawna historia. Opowiem Wam ją jednak kiedy indziej, bo patrzę, że godzinka umknęła już niepostrzeżenie, a u mnie robota nawet nie drgnęła. Pa.
Scenka z wczoraj
Przyszedł do nas Igora kolega. Widzą się zresztą codziennie. Misia siedziała w łóżeczku wśród wielu zabawek i książeczek. Kolega mówi do Igora: O, to Michalina już czyta. Na co Igor: No tak, czyta, zobacz, jakie ma książki. Misia, jak na zawołanie wstała i przytrzymując się barierki zaczęła dokazywać przed chłopakami, dyskutującymi żywo nad jej głową. Kolega: O, to już chodzi. Na co Igor: Umie nawet stać na głowie (faktycznie dzień wcześniej Miśka wbiła głowę w materacyk i próbowała zrobić jakąś akrobację). I tak to brat przypisał siostrze nowe umiejętności, na które długo nam przyjdzie jeszcze poczekać, a ja słuchając ich rozmowy uśmiechnęłam się ukradkiem do Igora. I mrugnęłam oczkiem ;)
Adam, Hiszpania, wrzesień 2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za komentarze :-)