Z czytanej ostatnio książki utkwił mi jeden jej fragment.
Utkwił na tyle mocno, że chciałabym się z Wami nim podzielić.
Ta książka to "Życie pasterza" Jamesa Rebanksa, a słowa jej bohatera brzmią tak:
Nie ma początku ani końca. Słońce codziennie wschodzi i zachodzi, pory roku przychodzą i odchodzą. Dni, miesiące i lata mijają w słońcu, deszczu, gradzie i śniegu, na wietrze i na mrozie. Liście opadają każdej jesieni i każdej wiosny zielenią się na nowo. Ziemia obraca się w bezmiarze kosmosu. Trawa pojawia się wraz z ciepłymi promieniami słońca i wraz z nimi ginie. Farmy i trzody znoszą to wszystko i trwają, znacząc więcej niż życie pojedynczego człowieka. My rodzimy się, wypełniamy swoje dni pracą i znikamy niczym liście dębu zmiecione zimowym wiatrem. Każdy z nas jest jednak cząstką czegoś trwalszego, czegoś, co wydaje się stałe, rzeczywiste i prawdziwe. Korzenie rolniczego trybu życia, który wciąż prowadzimy, sięgają tu bardzo głęboko, wrastają w naszą ziemię od ponad pięciu tysięcy lat.
Książka ta urzekła mnie od pierwszych jej stron. Czytałam ją już jakiś czas temu i wtedy myślałam o Moich Mazurach. Teraz, kiedy oglądam zdjęcia z Hiszpanii - te przepiękne bezkresy, ponownie przychodzą mi na myśl owe słowa. Uważam, że mądre bardzo.
Adam, Hiszpania, wrzesień 2017