Dziś o Pałacu i Folwarku GALINY
z cyklu "Widziane gdzieś po drodze"
Najważniejsze, że były tam konie, dużo koni, i do tego jakie piękne. Odwiedziliśmy Galiny, by nacieszyć oczy tym, co tak lubimy. Kiedyś czytałam o tym miejscu w "Werandzie country", ze zdjęć i z treści artykułu czułam intuicyjnie, że to takie "nasze klimaty". Nie myliłam się. Folwark w Galinach nas zachwycił. Mnóstwo zabudowań z pięknie czerwonej cegły, a do tego łąki, zadrzewienia, woda, zwierzęta i wisienka na torcie - pałac będący właśnie w trakcie odrestaurowywania. Taki wielki świat w cudownie swojskim wydaniu. Pałacu nie ma zdjęciach, niestety zabrakło nam czasu, ale z pewnością tam wrócimy. Ola ma obiecaną godzinkę jazdy konnej, a ona nam nie odpuści, skoro słowo się rzekło. A może tak w majówkę?
Jeśli chcecie poczytać o Galinach, odsyłam do źródła
tutaj.
~gospoda, obok stajnie~
obiad (i owszem) zjedliśmy w gospodzie,
dopiero po :-) ruszyliśmy w tereny zielone
~w oddali pałac~
uwierzcie nam na słowo, już jest magiczny, mimo że jeszcze (chyba) w remoncie
~jest też mini zoo~
po prostu chłonęliśmy to miejsce
cały kompleks jest bogaty w atrakcyjne zakątki
są konie!!! a co jeszcze?,
zerknijcie na mapkę, którą dostaliśmy w gospodzie
*********
~mieć u stóp cały świat~
Igor na wyścigi z Talą zdobywał tę oto górkę, tuż za mini zoo ... i był drugi!
Hmm, ... cdn.
:-)