Nie ukrywam, że męczy nas już to siedzenie w domu. Pojechalibyśmy gdzieś, zwiedzili coś, poznali historię czegoś, a tu ... (cztery litery). Na szczęście zawsze możemy podskoczyć na Mazury (rodzinka póki co nas nie wygania;). Na lodówkę już dawno nie przybył nowy magnes (buuu), a podróżna torba obrosła pajęczyną (buuu²). Staramy się włóczyć lokalnie. Okoliczny las znacie już chyba równie nieźle jak my. Wiem, że często zamęczam Was zdjęciami ze spacerów, ale te leśne salony w czasach izolacji ratują moją psychikę. Wczoraj ruszyliśmy trochę dalej aniżeli kilka kroków za płot. Pojechaliśmy nad Zatokę Gdańską i niezawodne Sobieszewo. Ponieważ nie umiem już chyba włóczyć się bez aparatu fotograficznego i telefonu, mam dla Was porcję fotek. Takie tam morskie opowieści;).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za komentarze :-)