wtorek, 25 sierpnia 2020

Na Suwalszczyźnie jedno popołudnie. Mosty w Botkunach, Kiepojciach i Żytkiejmach





     Będąc na Mazurach, zrobiliśmy wypad na Suwalszczyznę. Kilkugodzinny zaledwie, ale i tak było warto. Tym razem zostawiliśmy Stańczyki w spokoju, spodziewając się tam tłumu turystów (pamiętacie wpis o akweduktach w Stańczykach TUTAJ), gdyż to właśnie te dwa zabytkowe mosty kolejowe stanowią jedną z najbardziej rozpoznawalnych wizytówek Puszczy Rominckiej. My natomiast chcieliśmy zobaczyć mniej popularne mosty w Botkunach, Kiepojciach i Żytkiejmach, historycznie bardzo powiązane z tymi ze Stańczyk. Oj, chodziły za nami te zagadkowe mosty już od grudnia ubiegłego roku, kiedy to pojechaliśmy w tamtejsze rejony, żeby po kilkunastu latach ponownie zobaczyć Stańczyki. Przygotowując w styczniu br. wpis o akweduktach w Stańczykach, wgłębiliśmy się trochę w historię przedwojennej linii kolejowej biegnącej w Prusach Wschodnich i właśnie wtedy dowiedzieliśmy się więcej o mostach w Botkunach, Kiepojciach i Żytkiejmach. Od tego czasu byliśmy ich bardzo ciekawi. W niedzielne wakacyjne przedpołudnie ruszyliśmy zatem śladem tych zagubionych mazurskich wiaduktów, poukrywanych w ostępach Puszczy Rominckiej. Było ciekawie, czasem wręcz z dreszczykiem, kiedy błądziliśmy po lesie, szukając zapomnianych symboli potęgi gospodarczej i militarnej dawnych Prus. Musimy tu zaznaczyć, że zwiedzaliśmy je na własną odpowiedzialność, gdyż mosty te nie są obecnie w najlepszym stanie technicznym.


Dojście do mostów w Botkunach.


      Znaleźliśmy je. Dwa. Mieliśmy wrażenie, że te zniszczone surowe mosty stanowią jakby nieodłączną część zastanej leśnej natury. Nie ma tu bohatera pierwszego planu. Są drzewa, zarośla, kamienie, mchy, piach i mosty. A!! I my!! Widzowie.





 





 

Idziemy mostem😮. Pod mostem też byliśmy😉.


W drodze do mostów w Botkunach natrafiliśmy w lesie na taką jeszcze historię.
Zwróćcie uwagę na te trzy zdjęcia, a dlaczego, dowiecie się w dalszym opisie😉.




Poniżej już Kiepojcie.
W pobliżu wsi znajduje się wiadukt kolejowy na nieczynnej linii Botkuny-Żytkiejmy.








   Adam, czy ty wiesz, że za tym wiaduktem, kilkaset metrów dalej, są te mosty, których tak naprawdę szukaliśmy. Dwa, bardzo podobne do tych w Stańczykach. Ale z nas ofermy!!!!! Dlatego samochód przed nami pojechał dalej!!!!! Ten wiadukt był tylko przedsionkiem do właściwej atrakcji. Czy też się teraz śmiejesz? Historia zatoczyła koło☺️. Taki mały replay. W grudniu 2019, wracając ze Stańczyk, widzieliśmy drogowskaz na Botkuny, skręciliśmy nawet zgodnie z jego kierunkiem, wjechaliśmy w las i klucząc, dotarliśmy do niewielkiego mostu kolejowego pokazanego na ostatnich zdjęciach z Botkun. Byliśmy rozczarowani, że "to to" i zawróciliśmy, nie wiedząc, że dalej są właściwe obiekty, o których pisze się w kontekście historycznych mostów w tych rejonach.

    Mostu kolejowego w Żytkiejmach nie sfotografowaliśmy. Tak jakoś wyszło. Pojechaliśmy dalej na Trójstyk Granic Polska-Rosja-Litwa w okolicach miejscowości Bolcie k.Wiżajn. Napiszemy Wam o nim w kolejnym poście.


PS 1 Ach, jak my kochamy Mazury😍!
PS 2 Zapraszamy Was na nasz instagram TUTAJ. Na razie nie mogę go ogarnąć, ale się nauczę. Technicznie i nowinkowo jestem jednak dinozaurem😉.
PS 3 Chcielibyśmy zaznaczyć, że wszystkie zdjęcia na naszej stronie są chronione prawem autorskim i ich kopiowanie czy wykorzystywanie bez naszej zgody jest z tym prawem niezgodne. Może zdjęcia nie są najwyższych lotów, ale stanowią naszą własność, wkładamy w ich wykonanie sporo pracy i jesteśmy z nich dumni🙂.






1 komentarz:

  1. Będzie okazja ponownie ruszyć na Suwalszczyznę, ale to dopiero przy kolejnej naszej wizycie w ulubionym przez Gdańszczan pensjonacie
    Jak ja tęsknię za naszymi maszrutkami

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarze :-)