środa, 25 marca 2020

Bardzo trudna codzienność





 


     
     W trakcie pracy nad kartką świąteczną na zajęcia z plastyki, Miśka przechwyciła Igorowi nożyczki. Oczywiście obcięła sobie w pierwszej kolejności kawałek grzywki, dopiero potem wzięła się za kolorowe wycinanki. Igor popatrzył na Michalinę autentycznie przestraszony i powiedział: Zostaw te nożyczki. Zaraz będziesz wyglądać jak tata. Duża broda, zero włosów. Jak mnie tym rozśmieszył! Czemu Misia miałaby mieć gęstwinę na brodzie, to nie wiem, a stan owłosienia na tatowej głowie (raczej jego brak:) Misieńce z pewnością nie grozi, nawet gdyby Michalina była super fryzjerem z ogromną wyobraźnią. Wyobraźnię, nie mniejszą niż Ania z Zielonego Wzgórza, to nasza dziewczynka ma, ale biorąc pod uwagę jej niechęć do grzebania się we włosach, na fryzjerkę się nie zapowiada☺️. W ogóle co chwilę słyszymy w domu jej zawołanie Ja Misia, prose! Weszliśmy w etap, że Misieńka chce prawie we wszystkim pomagać. Żadne gotowanie, a w szczególności obieranie warzyw czy pieczenie chleba, nie obędzie się bez tej małej pomocnicy. Hmm, jak tu przekonać Michalinę, że odkurzanie i mycie podłóg, to równie ekscytujące zajęcie, jak buszowanie w kuchni. A propos pieczenia chleba, w naszej domowej piekarni mamy w tej chwili przymusową przerwę, bo wykorzystaliśmy już posiadane zapasy drożdży, a świeże (czy choćby suszone) są aktualnie nie do dostania. Ileż my chlebów upiekliśmy przez te ostatnie dwa tygodnie. Różne, różniste. Przyznaję, że mi najmniej smakował chleb z mąki gryczanej (Oli z kolei najbardziej), zaś ten z przepisu, który Wam podam za chwilę, jest wyśmienity. Do chleba smalczyk, zrobiony przez Adama wręcz perfekcyjnie - i siedzenie w domu nam prawie niestraszne:( Adam podjął decyzję, że kontynuuje pracę (jak już się pewnie domyśliliście z poprzednich postów - jeździ samochodem ciężarowym), co napawa nas ogromnym lękiem, bo kiedy my izolujemy się w domowym zaciszu, on podejmuje ryzyko. Wierzę głęboko, że będzie dobrze, inaczej zresztą być nie może. Proszę o to codziennie moje dwa anioły tam na górze, by miały nas w opiece.



Wspomniane ciasto na chleb z przepisem poniżej.


Chciało nam skubane czmychnąć z blaszki, ale w porę je z Olą zgarnęłyśmy z powrotem.


Przepis dla chętnych↓
- otręby, płatki owsiane, pestki słonecznika, siemię lniane, pestki dyni (wedle uznania)
- łyżeczka cukru
- 40g drożdży
- 500g mąki
- 2 łyżeczki sol
- 450g ciepłej wody
Trzeba wymieszać, odstawić do wyrośnięcia., a potem piec w temp. 200 stopni przez ok. godzinę. Spróbujcie i dajcie znać, jak Wam wyszedł. Mamy sprawdzony jeszcze jeden przepis - na chlebek ziołowy, ale o nim w innym wpisie☺️, jak dostaniemy drożdże, bo żeby go godnie Wam polecić, musimy najpierw upiec i cyknąć fotkę. Poza tym chcemy dodać do niego ser feta i przetestować, czy nie straci wówczas na smakowitości. 


 


     Kiedy my z Olą (i Misią oczywiście) bawiłyśmy się w piekarzy, Adam wziął fuchę cukiernika i kombinował z czekoladą. Rozpuszczał, łączył z dodatkami, a potem "wystawiał na widok rodzinny" i cholernik kusił pełnym talerzem słodkości. Do tego Ola dorzucała kawę z pianką wg przepisu jej przyjaciółki Igi i kilogramy ruszyły nam w oponkę brzuszną, jak nic.  


 


     Żeby w domu przetrwać jakoś ten trudny czas, wymyślamy sobie może nie robotę (domowe porządki jeszcze przed nami), ale drobne przyjemności. Do takich zaliczyliśmy dziś wysiewanie z Misią i Igorem nasion słonecznika i dyni do małych pojemników. Postawiliśmy je na kuchennym parapecie i będziemy obserwować mam nadzieję ich intensywne roślinne wzrastanie☺️. Jutro przygotujemy domową grządkę na drugim parapecie dla groszku pachnącego.





Podlewanie roślin odbywa się z iście lekarską precyzją. Nie ma lipy:)




Na koniec mocno kolorowa i wbrew temu, co się dzieje dookoła, optymistyczna kartka świąteczna Igora na plastykę.




Trzymajcie się zdrowo i do usłyszenia.






1 komentarz:

Dziękujemy za komentarze :-)