Na wstępie składamy mojej siostrze Uli najserdeczniejsze życzenia urodzinowe☺️.
Misia, która teraz siedzi ze mną przed komputerem, widząc to zdjęcie, mówi: Uli, sto lat, a ja dostawiam w tym miejscu wykrzyknik!
〜
Ok, zmieniamy temat.
Kiedy w sobotę przygrzało, w niedzielę powiało, to we wtorek nieźle sypnęło śniegiem.
Poniżej macie obok siebie dwa zdjęcia tego samego miejsca, które dzieli kilkanaście godzin.
Wiecie, że lubię Muminki i robiąc zdjęcia naszego dzisiejszego podwórza, wiedziałam, że przytoczę tutaj ten cytat :
"My najbardziej lubimy to, co zmienne i kapryśne, nieoczekiwane i dziwne: brzeg morza, który jest trochę lądem i trochę wodą, zachód słońca, który jest trochę ciemnością i trochę światłem, i wiosnę, która jest trochę chłodem i trochę ciepłem."
Tove Jansson "Pamiętniki Tatusia Muminka"
Nasz pierwszy bałwan tej wiosny⛄.
Igor poprosił dzisiaj, żebym zrobiła zdjęcie breloków, przywiezionych z odwiedzanych przez nas miejsc. Długo ten jego zbiór się nie powiększy, niestety. Nikt chyba nawet w najczarniejszych snach nie pomyślał o tym, co się w tej chwili dzieje dookoła. Na całym świecie ta sama zaraza pustoszy kraj po kraju. Życie wszystkich zmieniło się z dnia na dzień i nikt nie zna odpowiedzi, kiedy ten przerażający stan się skończy. Siedzę z dziećmi w domu, co widać na zdjęciach z ostatnich wpisów, a Adam zdecydował, że kontynuuje pracę. Atmosfera strachu odbija się na naszych nastrojach i w sumie to cieszę się, że Igor musi codziennie sumienne pracować nad lekcjami, potrzebując czasami mojej pomocy, bo przynajmniej głowy mamy zajęte tymi nowymi obowiązkami. Ola ogarnia szkołę zupełnie sama, a Michalina pomaga bratu i z nim maluje, wycina, klei, prawie pisze:), z czego Igor nie zawsze jest zadowolony. Miśka często korzysta z rozgardiaszu na biurku brata, wyszukując na nim prawdziwe perełki;), niektóre już lekko zleżałe, czasami nawet zmieniające kolor, inne przywalone książkami i zeszytami, czy takie, o istnieniu których, zdążył już dawno zapomnieć.
Post bez zdjęcia nieba, to post ... niekompletny, więc zapodaję ☁️.
Cykl Z ŻYCIA PARAPETU KUCHENNEGO⬇️
Wysiany słonecznik ujrzał już światło dzienne. Jeszcze nie może wyjrzeć przez okno ;), ale dzielnie pnie się w górę. Nasiona dyni są bardziej zawzięte, bo nadal nie wyściubiły łodyżki z ziemi;). Wbrew wszystkiemu, natura idzie swoim rytmem i budzi się do życia. Oby to był dla nas dobry znak. W "Pamiętnikach Tatusia Muminka" T. Jansson przeczytałam kiedyś, że wszystko, co wychodzi z ziemi jest pomarszczone z niecierpliwości. Często nie rozumiałam Muminkowych przekazów. Teraz, kiedy sporo lat mi przybyło, odnajduję w tekście zupełnie nowe treści. Myślę, że ilu czytelników, tyle interpretacji tej kultowej serii.
Do usłyszenia w kolejnym codzienniku.