środa, 16 sierpnia 2017

Sopot wieczorową porą :)




     O tym, że lubię Sopot pisałam już kiedyś tutaj i tutaj. Staram się wykorzystać każdą możliwość, żeby wyciągnąć rodzinkę do tego klimatycznego miasta. Przyznaję, że starać się za bardzo nie muszę, bo oporów z ich strony nie ma żadnych. No, może czasem któreś chwilę zamarudzi (nie ja!), ale szybko daje się przekonać na TAK. W ten weekend też byliśmy w Sopocie. Cztery godziny :( By night :) W super towarzystwie :) Nasze sopockie wędrowanie zawsze zaczynamy od molo, a później - to już zależy od dnia, ale zazwyczaj nie oddalamy się daleko od plaży i Monciaka. Nie inaczej było i tym razem. Noc tylko podkreśliła urodę tego miejsca i wbrew pozorom przyodziała je w kolory. Lubię taki Sopot z widokówek. Tu zawsze ktoś spaceruje, słychać rozmowy, muzykuje uliczny grajek, a w knajpkach jest pełno. ALE! ... chciałabym też kiedyś poznać inne miejsca w Sopocie, bo wiem, że wiele z jego piękna nie odkryliśmy. Piękna ukrytego w wąskich uliczkach, do których nie dociera zgiełk miasta, za starą bramą, wśród urokliwych kamienic. Gdzieś za zakrętem. Takie miejsca, gdzie przypadkowy turysta raczej nie trafi, a tylko lokalni wiedzą, jak tam jest pięknie :)
























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy za komentarze :-)