Tak patrzę na te zdjęcia, a później zerkam przez okno na naszą jesienną szarugę i ...
oj, cudnie się rozmarzyć z kubkiem gorącej herbaty w ręku i kocem na plecach.
Ja z dzieciakami nie byliśmy we Włoszech,
Adam z racji swojej pracy przejeżdżał ostatnio przez tamte tereny.
Cyknął kilka zdjęć i żeby nas podrażnić podesłał z uśmiechniętą minką.
Napatrzy się on na tzw. "zagranicę", w sumie jedyny plus tej jego pracy.
Ja dzisiaj staram się nie widzieć bałaganu w każdym kącie naszego domostwa,
obiecałam sobie, że zobaczę go dopiero jutro i nawet coś z nim podziałam,
chociaż skala tego, co się u nas ostatnio dzieje w temacie porządku, trochę osłabia.
A tymczasem pozdrawiam Was serdecznie!