sobota, 13 sierpnia 2016

Jarmark folkloru w Węgorzewie




     Jarmark był, taki na bogato, przyjechali wystawcy z różnych zakątków kraju i zza wschodniej granicy. Jak co roku "działo się" na ludowo i kolorowo, tylko pogoda spłatała sporego figla, gdyż w sobotę co chwilę padało, ale niedziela była już ok. My jakoś tak dziwnie wędrowaliśmy w tym roku po jarmarku, lekko chaotycznie, za szybko, co odbiło się na mizernych zakupach, mimo wielkich planów. Sobie kupiliśmy tylko dwa kute wieszaczki do łazienki, podobała mi się jeszcze ceramika w kolorze jasnej mięty, ale odpuściłam, gdyż nasz dom i tak tonie w drobiazgach. Ola ze swoją przyjaciółką Igą za to podjadały bez przerwy, co tam tylko oferowały "kulinarne" stragany. Igor wyprosił z kolei duży drewniany miecz, z którym biegał później do wieczora po podwórku. Mało było w tym roku stoisk z roślinami, a chciałam kupić różnokolorowych floksów i pysznogłówek, no nic ... może następnym razem :) w ogrodzie też mam przecież zagracisko.


 
 
   
 












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy za komentarze :-)