Weekend niestety minął za szybko. Jak zawsze. Trochę popracowaliśmy, ale większość czasu spędziliśmy leniuchując. Konie, grill, a w niedzielę wieczorem żużel. Od jutra powrót do rzeczywistości. Niestety.
Nasze okolice, w drodze do stajni
Oli żywioł, od dłuższego już czasu
(zdjęcie autorstwa koleżanki Oli)
Wieczorem mocne wrażenia
w Gdańsku
na stadionie żużlowym
Rozpoczynamy prace nad tajemnym płynem
koloru miętowego, mającego moc przecudowną,
szczególnie w zimowe wieczory
A tu produkty niezbędne: mięta i cytryny,
później coś jeszcze
Zdjęcie powtórne: a tak dla utrwalenia składników
I powstaje tajemna moc, którą
po 7 dniach trzeba nieco wzmocnić
Przepis na miksturę
A tu nasz mały, ale jakże
obrotny, własny dozorca.
Codziennie wystawia na próbę
rodzinną cierpliwość i wyrozumiałość.
A nie wygląda, prawda? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za komentarze :-)